Moc Miłości
Hal Honig - USA z Sanathana Sarathi - lipiec 1997
Pielgrzymi z całego świata napływają
do Prasanthi Nilayam, by być w obecności Sathya Sai. Zostali pociągnięci przez
Wolę Awatara Miłości. Miliony już przeszły, a święta procesja się dopiero
zaczęła. Majestat Jego misji nieugięcie posuwa się naprzód a liczba Jego
misjonarzy bardzo wzrosła.
Możemy
się tylko dziwić, jak mało wiemy o planie Bhagawana Baby odnośnie Złotej Ery,
nowej Ery Dharmy. Nietrudno zrozumieć
wzrost liczby wielbicieli świadomych Jego obecności. Mniej oczywiste jest
umieszczenie Jego oczu we wszystkich idących przez życie, tam gdzie Jego Imię i
Forma wcale nie są znane. My, których wielkim szczęściem jest to, że wiemy o
Nim, musimy sobie nieustannie przypominać, że podstawową cnotą Sai jest pokora.
My, wielbiciele musimy uważać, by nie osądzać, nie spoglądać na nikogo z góry i
nie czuć się lepszymi w porównaniu z tymi, których życie nie jest ukierunkowane
na Babę. Różnymi drogami przychodzimy do Niego, a na tych drogach można
dostrzec przykłady Jego światła, jeśli tylko patrzy się uważnie. Miarą
duchowości nie jest ani imię Awatara, ani nauczyciela, lecz łatwość z jaką
Boskie nauki wciela się w życie.
Pozwólcie, że
opowiem najświeższą historię, jaka miała miejsce w Nowym Jorku.
Młody
człowiek był oskarżony o zamordowanie z zimną krwią jednego ze swoich kolegów.
Był już wcześniej notowany przez policję i sąd uznał go za winnego morderstwa.
Podczas rozprawy jego twarz była zaciśniętą zimną, stalową maską nienawiści.
Nie było na niej śladu skruchy, ani uczucia żalu. Było tylko twarde, złe
spojrzenie.
Po
werdykcie, tuż przed ogłoszeniem wyroku sędzia dał rodzinie ofiary sposobność
otwartego wypowiedzenia się. Zwykle słowa wypowiadane w takich okolicznościach
są bardzo obciążające, wyrażają horror zbrodni i oznaczają głęboki ból i
stratę. Tym razem było inaczej. Matka ofiary podeszła wolno do mordercy swego
syna, spojrzała mu prosto w oczy i spokojnie powiedziała: „Nie żywię do ciebie
złych uczuć. Nigdy nie mogłabym cię nienawidzieć”. Po raz pierwszy od początku
rozprawy spojrzenie oskarżonego zmiękło.
Następnie
babcia ofiary wstała i również patrząc w oczy zabójcy rzekła: „Więc popełniłeś
zbrodnię, a mnie jest przykro, że to zrobiłeś. Naruszyłeś złotą zasadę: kochaj
Boga z całego serca, z całej duszy swojej i całym umysłem. Złamałeś prawo:
kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Jestem twoim bliźnim.” Po krótkiej
pauzie kontynuowała: „Oto mój adres. Jeśli zechcesz, napisz. Odpiszę ci,
ponieważ siedziałam tu na rozprawie sądowej dwa tygodnie, a od szesnastu miesięcy
próbowałam cię nienawidzieć. Lecz wiesz co? Ja nie mogę cię nienawidzieć. Żal
mi ciebie, ponieważ dokonałeś złego wyboru.”
Złe
spojrzenie zabójcy zniknęło, a jego destruktywna postawa zwiędła przez
bezwarunkową miłością tych dwóch zasmuconych matek.
Następnie
sędzia ogłosił wyrok - 37 lat więzienia i dodał, że wyrok nie jest prawomocny z
uwagi na to, co miało miejsce w czasie rozprawy.
Siła
miłości jest jak laser, przeniknęła do serca zabójcy. Te dwie panie są z
pewnością wysoko rozwiniętymi istotami. Żyją skromnie, czytane przez nie
książki i używane przez nie słowa są proste. Są oczyma Bhagawana, ucząc poprzez
przykład. Przypomina to wielbicielom, że nie powinniśmy osądzać. Z głębokim
uczuciem pokory musimy uczyć się od wszystkich. Uczyć się i wdrażać w życie.
Pytanie, które należy sobie postawić brzmi: „Czy byłbym zdolny czuć i postąpić
tak, jak te dwie kobiety, będąc w tak trudnej sytuacji? Czy potrafiłbym
zastosować w życiu nauki Sathya Sai i Jezusa?” Każdy z nas powinien postawić
sobie takie pytania i odpowiadać na nie. Uświadomiłem sobie że inni, jak te
święte kobiety, być może stoją obok mnie, gdy jadę metrem lub autobusem lub gdy
idę ulicami tego miasta. Są one dla mnie Nauczycielami Pana, Oczyma Pana.
Być
może matka i babcia nigdy nie poznają Bhagawana Baby. Być może nigdy nie
przybędą jako pielgrzymi do Indii, by znaleźć się w Jego obecności. Nie
potrzebują tego. On je prowadzi i ochrania. Jest zawsze z nimi. Wypełnia ich
serca słodyczą, pięknem i mocą Swojej Miłości.
Hal Honig
Z Sanathana Sarathi - 1997, lipiec tłum. Fryderyk Listwan