Howard Murphet (1906 – 2004)

Znany wielbicielom Sai na całym świecie Howard Murphet urodził się 4 listopada 1906 r. na Tasmanii w rodzinie o silnych chrześcijańskich korzeniach. Jego matka, którą nazywał swoim pierwszym guru, była kobietą wielkiej wiary. W młodości przeżył cud. Po wpadnięciu do głębokiego stawu, miał wizję innego świata, prawdopodobnie Nieba. Wyższe wykształcenie uzyskał na Uniwersytecie w Hobart.

 numer 23 - wrzesień - październik 2004

Howard Murphet i Sathya Sai

      Podczas II wojny światowej służył w Brytyjskim Czerwonym Krzyżu na terenie Francji, a później, od bitwy El Alamein do końca kampanii w Tunisie, w Ósmej Armii. Uczestniczył w inwazji na Sycylię i Włochy, a potem, będąc w brytyjskiej Drugiej Armii, w inwazji na Normandię.

      Podczas procesów w Norymberdze odpowiadał za brytyjską sekcję prasową. Po wojnie pracował w charakterze rzecznika ds. publicznych w kilku organizacjach.

          Wróciwszy do Australii, zaczął uczęszczać na kurs jogi. Dzięki niej doświadczył niewypowiedzianej błogości i zjawiska wyjścia z ciała. Kilka lat później spotkał Iris, swoją przyszłą żonę, która została towarzyszą jego podróży i duchowych poszukiwań (z którą, o czym później powiedział mu Swami, łączyły go poprzednie inkarnacje). Przez pewien czas praktykowali w Indonezji tzw. subud[1]. Imię Howard otrzymał właśnie od mistrza subud (właściwymi jego imionami były Kelvin David). W 1964 r. pojechali do Indii do Szkoły Mądrości w Instytucie Towarzystwa Teozoficznego w posiadłości Adyar w Madrasie. W 1966 r. po raz pierwszy odwiedził Babę w Jego aśramie w Puttaparthi. Tutaj koronowany książę Venkatagiri wyznał Howardowi, że wierzy, iż Sathya Sai Baba jest pełną inkarnacją Boga, Awatarem. Po prywatnej audiencji ze Swamim Howard wyjechał z Puttaparthi przemieniony, na nowo narodzony, z książkami otrzymanymi od Sathya Sai Baby. Postanowił znaleźć odpowiedź na pytanie czy jest On Awatarem - zstąpieniem Boga na ziemię i napisać o Nim książkę.

          Howard wspomina, że był prawdopodobnie pierwszym sceptykiem, który przyjechał do Sathya Sai Baby z zachodniego świata i przebywał z Nim lub blisko Niego przez około sześć lat. Postąpił tak, by rozstrzygnąć problem Jego tożsamości i celu przybycia na ten świat. „Po wyjeździe na Zachód wracałem tam wiele razy przyciągany przez silny magnes Boskiej Miłości i zafascynowany Tym, którego uznałem za awatara. Sai Baba wyjaśnił mi kim jest awatar, jaki jest Jego związek ze zwykłymi ludźmi w tym świecie i w jaki sposób poprowadzi tych, którzy są gotowi, ku ich wewnętrznemu Guru, czyli wewnętrznemu Bogu. Nie od razu zaakceptowałem Go jako awatara. Stało się to, kiedy pokornie wyjaśniał mi, kim jest awatar i że my wszyscy, nieświadomi tego, jesteśmy awatarami zstępującymi od Boga. Stwierdzenia te nie dotyczą faktu, że materializuje On rzeczy.”

          Howard stosował starożytną wedyjską metodę zdobywania wiedzy o Sathya Sai. Sam Sai Baba mówi o niej: „Odwieczną (sanatana) metodą nauczania jest kazać pytającemu odpowiadać.” Czytelnicy książek Howarda powinni go naśladować i odpowiadać na własne pytania. W tym względzie Howard jest przykładem dla innych, którym przetarł drogę. Zadaniem wielbiciela jest odkrywanie Prawdy.

          W oczach Howarda, największym z cudów Sai jest Boska Miłość, która powoduje głęboką przemianę natury u ludzi, Jego wielbicieli. Oczywiście, przychodzimy na ten świat z zarodkiem Boskiego Dziecka wewnątrz nas. Swami inicjuje nas do poznawania znaczenia prawdziwej Miłości i poczucia jedności z drugim człowiekiem.

          W 1982 r. lekarze postawili Howardowi diagnozę, która wskazywała na nieuleczalną chorobę. Gorąco modlił się o uzdrowienie i został pobłogosławiony wizją, której opis w jego własnych słowach przytaczam poniżej. „Przebywałem wtedy w pięknym pokoju w górach Adelaide, podczas gdy Sai Baba w swoim ciele znajdował się wtedy oczywiście w Indiach w swoim aśramie. Moja modlitwa była tak gorąca, że po drzemce na kanapie, przy promieniach słońca padających przez okno, zbudziłem się widząc rękę Swamiego zataczającą krąg nade mną. Wiedziałem, że to On przyszedł i że był to gest uzdrawiania. Ujrzałem to w tym krótkim czasie pomiędzy snem i pełnym przebudzeniem, kiedy – jak mogliście słyszeć – każdy ma krótki okres jasnowidzenia. Gdy minął ten krótki czas, Jego ręka i ciało znikły z mojej wizji, ale On ciągle przebywał w pokoju, co wiem z niewiarygodnie wzruszającego doświadczenia poświaty w pomieszczeniu. W rzeczywistości cały pokój był nią wypełniony, a nawet przenikała ona przez ścianę, za którą w sąsiednim pokoju siedziała moja żona. Potem, gdy Swami odszedł, poświata też znikła. Jest to zjawisko, które starożytni Rzymianie nazywali odczuciem obecności Boskości (lumina). Wiedziałem, że zostałem uleczony i potwierdziły to wszystkie późniejsze testy.”

          Kilka lat później Howard stracił wzrok, ale mimo to nie przestał pisać. „Zanim otrzymałem prywatną audiencję pod koniec 1989 r., ze smutkiem pogodziłem się z perspektywą odłożenia pisarskiej pracy, która przez wiele lat była dla mnie życiem i radością. Swami wiedział, że z powodu krwotoku w siatkówkach obu oczu nie mogłem czytać ani pisać. Pozostało mi tylko minimalne widzenie obwodowe w jednym oku. Jednak On zdecydowanym i rozkazującym tonem powiedział: 'Musisz napisać książkę, która jest tam.' I klepnął mnie w klatkę piersiową. 'Jedź do domu, napisz ją i po dwóch latach przywieź Mi.' Moja żona i dwoje przyjaciół, którzy byli obecni w pokoju, wyglądali na zaskoczonych tym królewskim rozkazem. 'Czy może mieć współautora do pomocy?' – spytała żona. 'Nie' – odpowiedział Swami. 'Musi napisać swoją książkę. Dam mu wszelką pomoc, jakiej będzie potrzebował.' Wiedziałem, że muszę jakoś wykonać to zadanie postawione mi przez mojego boskiego Mistrza. Ale jak? Przez wiele lat moje pisarstwo rodziło się ze szczęśliwego partnerstwa między mną i starą maszyną do pisania. Sztuka pisania prozą wymagała ode mnie pracy nad słowami i frazami na wydrukowanej kartce w celu możliwie najlepszego udoskonalenia tekstu. Wydawało się niemożliwe, bym mógł osiągnąć zadowalający poziom prozy za pomocą środków audio. Niemniej uważałem, że muszę spróbować.

          „Pomoc Pana Sai często przychodzi poprzez ręce innych. Pierwsze oznaki tego zauważyłem, gdy dyktafon i inny niezbędny sprzęt niemal spadł mi na uda. W ten sposób zaczęła się nowa, nieznana droga do twórczego pisania. Tak została napisana przez niewidomego autora książka Where the Road Ends (w polskiej wersji roboczej Limbus zatytułowana Sai Baba –  na końcu drogi), a potem jeszcze Sai Inner Views and Insights (Limbus: Sai Baba – wizje wewnętrzne) i The Lights of Home (Światła domu; jej fragmenty przedstawialiśmy w „Świetle Miłości"; z tychże łamów nasi Czytelnicy mogą też pamiętać list Murpheta napisany ku pokrzepieniu wielbicieli zdezorientowanych pomówieniami rzucanymi na Bhagawana Babę). Howard w tym czasie mieszkał w rejonie Gór Błękitnych w australijskiej Nowej Południowej Walii, około dwóch godzin jazdy z Sydney. W ostatniej z wymienionych książek autor zapowiedział, że jest to ostatnia z serii o Purna Awatarze, ale pewna wielbicielka Sai z Australii donosi, że niedawno przy okazji lunchu w towarzystwie Howarda usłyszała mimochodem rzuconą przezeń informację, że jest 'gotowy odejść,' ale przedtem musi skończyć i wydać kolejną książkę! Powiedział też, że jeszcze jedna ukaże się po jego śmierci. Howard zmarł rano 28 września br. po zapadnięciu w śpiączkę poprzedniego dnia.

          Przez wiele lat Howard był ciągłym towarzyszem podróży Baby. Razem z Iris byli z Sai Babą w Madrasie, Ooty, Venkatagiri, Bangalore i innych miejscach Indii. Opisuje te wyjazdy z miłością i czcią w swojej wspaniałej trylogii: Sai Baba – Man of Miracles (Człowiek cudów), Sai Baba – Avatar i Sai Baba – Invitation to Glory (Limbus: Sai Baba – zaproszenie do chwały). Można powiedzieć, że swoim porywającym pisarstwem przyniósł chwałę Bhagawana na Zachód. Jeszcze dziś żyje wiele ludzi, którzy znają Swamiego dzięki jego pierwszej o Nim książce Man of Miracles przetłumaczonej na rozmaite języki całego świata. Oprócz wymienionych książek o Sathya Sai Babie, Murphet jest autorem czterech innych: Yoga for Busy People (Hatha joga dla zapracowanych), When Daylight Comes (Gdy nastaje dzień; biografia założycielki Towarzystwa Teozoficznego Heleny Bławackiej), Yankee Beacon of Buddhist Light (Buddyjskie światło Amerykanina; biografia Henry Steel Olcotta, współzałożyciela Towarzystwa Teozoficznego) i The Undiscovered Country (Nieodkryty kraj). W 2003 r. ukazała się książka Murpheta i Rona Farmera The Way to Love Divine (Droga do kochania Boskości), w której znajduje się szereg rozmów psychologa, doktora Farmera, z Murphetem o uniwersalnych naukach duchowych uzupełnionych o rozmowy z przyjaciółmi oraz wzruszające wyrazy uznania jego syna, pisarza i dyrektora teatru, Richarda Murpheta.

Swami często witał go pytaniem: „Murphet, czy jesteś perfect?,” która to gra słów zawsze wywoływała wkoło śmiech, ale miała też głębsze znaczenie. Obecnym wielbicielom Swami przedstawiał go jako „starego australijskiego Tygrysa.” Wcześniejszymi żywotami musiał zasłużyć sobie na przywilej sławienia imienia i głoszenia przesłania inkarnacji Boga na swój niepowtarzalny sposób. Jak Kriszna mówi w Gicie, błogosławieni są ci, co mówią o Bogu i głoszą Jego przesłanie.

          W dzisiejszych czasach, gdy światła prowadzące ludzkość zostały przyćmione przez globalne wojny, eksplozję zaludnienia, wymyślną elektronikę w domu i w pracy, podział na bogatych i biednych, Howard Murphet jawi się jako światło wskazujące drogę w ciemności, prowadzące umęczonych ku bezpiecznemu brzegowi Sathya Sai Baby – tam, gdzie niepodzielnie panuje Światło Miłości.

          [Oprac. KMB]

 

Nirwana

Kiedy budzę się rano widzę wokół miłość,

jak złoty wschód słońca wśród szczytów gór.

Otulony dzień cały w Twej aurze błękitu

w miłości i pięknie dostrzegam Cię wszędzie.

Cokolwiek robię wyczuwam Twoją obecność,

Rozświetlasz moją każdą chwilę.

Chodź bliżej, o mój słodki Panie

aż nasza dwójka jednością się stanie,

aż zniknie gdzieś to małe ego,

a ja na zawsze będę już Tobą.

Potem, choćby niebo i ziemia runęły

nic nas już nie rozdzieli.

I nawet ciemność kosmicznej nocy

wibrować będzie od Twej miłości mocy.

 (wiersz z książki Howarda Murpheta „Wizje wewnętrzne” wyd. Limbus, 1999, tłum. Marek Oziewicz)

Elegia dla Iris

Nigdy nie widziałem jej ponurej,

Zawsze promieniowała zaraźliwym szczęściem.

Ilu jeszcze innych poruszyła swą miłością?

Obserwowałem ją tydzień po tygodniu, była zawsze ta sama.

Widziałem jak zamyka oczy i śpiewa z taką radością,

że moje serce drżało… Często myślałem,

czy ja lub ktoś z nas może wspiąć się

na takie wyżyny mądrości, jak ona?

Może pewnego dnia, może nie w tym życiu.

Jest ono podróżą, a ona znała jej cel.

Spojrzała Bogu w twarz i ujrzała światło,

Więc stała się światłem olśniewającym wszystkich.

Dla tych z nas, którzyśmy to światło widzieli,

zawsze pozostanie z nami

tak blisko jak myśl.

Tak więc ze złożonymi w modlitwie dłońmi

i uśmiechem na twarzy

powiem „Om Sai Ram Iris.

Będę tęsknić za twymi łagodnymi uściskami,

Ale na zawsze pozostaniesz dla mnie pełną miłości damą

I wielbicielką o niebiańskim statusie.” 

Dawid Whiteman (australijski poeta)

          Śmierć wydaje się zabierać wszystko i rozwiązywać między nami wszelkie więzy. Nie może jednak przeciąć więzów miłości. Tak więc wciąż mogę podpisać ten list jako twój zawsze kochający mąż, Howard.

(z książki Howarda Murpheta „Wizje wewnętrzne” wyd. Limbus, 1999,tłum. Marek Oziewicz)



[1] Subud – to skrót słów: Susila – Budhi – Dharma. Subud nie stanowi nowej religii, nie jest to także nauka. Oznacza tylko „możliwość pójścia w życiu właściwą drogą”.

Susila – znaczy umieć żyć w zgodzie z Wolą Boga, jako rzeczywiście prawdziwe istoty ludzkie.

Budhi – wskazuje na to, że we wszystkim co istnieje, w każdym stworzeniu bożym, nie wyłączając człowieka, jest moc boża, która działa w nim i poza nim.

Dharma – oznacza możliwość, którą ma każde stworzenie, z człowiekiem włącznie – całkowitego podporządkowania się Woli Boga. Człowiek jest Jego tworem jedynie, a zatem tak czy inaczej musi podlegać Woli swego Stwórcy.

Susila Budhi Dharma oznacza postępowanie zgodne z Wolą Boga, z pomocą Jego Mocy, która działa w nas i poza nami, poprzez poddanie się tej Woli.

Susila Budhi Dharma symbolizuje to, co praktykuje się w subudzie pod nazwą latihan kejiwaan (dosłownie: praktyka duchowa). Latihan to całkowite poddanie się, rezygnacja z umysłu, serca i pragnień, po prostu przyjmowanie i doświadczanie tego, co Bóg raczy zesłać.

Subud jest kontaktem z mocą Wszechmogącego Boga. Dla tych, dla których takie podejście jest zbyt trudne, Subud można opisać jako „rzeczywistość poza wszelką religią” lub „życie, wewnątrz naszego życia”. Jest to siła życiowa, wewnętrzny ruch, wibracja. Ludzie raczej rzadko, w chwilach głębokiego spokoju lub wielkiego szczęścia doświadczają, że natura wibruje. Wibruje wszystko co żywe, nawet rzeczy; my także pozostajemy w harmonii z tą wibracją. Proces Subudu czyni tę wibrację odczuwalną, stajemy się jej świadomi, pozwalamy jej rozwinąć się w nas. Efektami są oczyszczenie, uzdrowienie, pobudzenie (inspiracja).

Twórca Subudu – Muhamad-Subuh Sumohadiwidjojo – jest Indonezyjczykiem i muzułmaninem. Jego język jest tworem jego kultury lecz wykracza poza nią. Członkowie Subudu zwracają się do niego „Bapak”, indonezyjskim słowiem, które znaczy „ojciec” lub starszy, szanowany człowiek.

Z broszurki „Dla zainteresowanych Braterstwem Subud” z 1982 roku.


powrót do spisu treściu numeru 23 - wrzesień - październik 2004


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.