Jesteś Bogiem    numer 18 - listopad-grudzień 2003

Fragmenty dyskursu wygłoszonego przez Śri Sathya Sai Babę 25 grudnia 2003r w Prasanthi Nilayam

Ucieleśnienia miłości

Gdzie jest Bóg? Kiedy i gdzie inkarnował On na ziemi? Takie pytania zaprzątają ludzkie umysły. Bóg jest wszechobecny. Wszystko jest ucieleśnieniem Boga. Współcześni ludzie przypisują Bogu różne imiona i formy, takie jak Rama, Kriszna, Jezus i celebrują ich urodziny. Ale czy Bóg może mieć urodziny? Nie. Myślenie, że Bóg narodził się pewnego dnia w roku jest oznaką ignorancji. Bóg jest życiodajnym oddechem każdej istoty. Mantra „Soham” symbolizuje proces wdychania i wydychania powietrza. „So” znaczy „Ten” (Bóg), „ham” to „ja” (człowiek). Choć są to dwa słowa, Bóg i człowiek, nie ma między nimi różnicy. Są jednym i tym samym. Bóg w rzeczywistości nigdy się nie rodzi i nie ma potrzeby osiągania jakichkolwiek celów. Jednakże, aby wzmocnić wiarę w ludzkich umysłach, Bóg inkarnuje się. Jeżeli Bóg się nie rodzi to również nie umiera – jest ponad narodzinami i śmiercią. Nie ma początku ani końca. Myślenie, że jest coś takiego jak urodziny Boga, jest tylko wytworem waszej wyobraźni. Wielbiciele ograniczają Boga do Jego fizycznej struktury, wielbiąc ją i celebrując jej narodziny. Są to tylko ich wyobrażenia, nie mające nic wspólnego z prawdą. 

Codziennie na tym świecie wiele osób rodzi się i umiera. Co oznaczają narodziny i śmierć? Przyjęcie ciała to narodziny, porzucenie ciała to śmierć. Na skutek iluzji, człowiek doświadcza dualizmu narodzin i śmierci, ale Bóg jest ponad tym. To wskutek własnej ignorancji człowiek został uwięziony w cyklu narodzin i śmierci. Ale narodziny i śmierć powstały z woli Boga.

    Bóg jest uosobieniem miłości. Obecny jest w każdej istocie w formie życiodajnego oddechu. Od starożytności ludzie starali się zrozumieć misterium narodzin i śmierci. Nie trzeba daleko szukać, by zrozumieć tę tajemnicę. Ciało, które przyjęliśmy, pozwala nam doświadczać jej w każdej chwili. Proces wdychania symbolizuje narodziny, a wydychania – śmierć. Człowiek nie potrafi zrozumieć wewnętrznego znaczenia procesu oddychania. Co powinien czynić, by uwolnić się od cyklu narodzin i śmierci? Powinien rozbudzać w sobie miłość – coraz bardziej i bardziej. Ale współczesny człowiek nie kocha nawet najbliższych mu ludzi. Nie znaczy to, że nie ma w nim miłości. On jednak nie potrafi jej doświadczyć. Powinien kierować się zasadami miłości, a nie jedynie swoimi indywidualnymi potrzebami.

     Gdy wdychamy (so), pierwiastek życia wstępuje w nasze ciało, a gdy wydychamy (ham) – opuszcza je. Każda sekunda tego procesu oddychania przypomina nam o naszej wrodzonej boskości (jestem Bogiem). Dopóki trwa ten życiodajny oddech ciało można nazwać śiwam (obdarzone łaską), gdy oddech ustanie staje się ono śawam (zwłokami). Zarówno narodziny jak i śmierć związane są  z ciałem, a nie z pierwiastkiem życia. Wiele przemian zachodzi podczas tej tajemniczej drogi między narodzinami a śmiercią. To Bóg jest za to odpowiedzialny. Ale niektórzy zaprzeczają istnieniu Boga i marnują swój czas na daremną argumentację. BÓG ISTNIEJE! On nie przychodzi ani nie odchodzi. Jest obecny wszędzie i w każdym czasie. Człowiek doświadcza narodzin i śmierci ze względu na swe przywiązanie do ciała. Może wyzwolić się z cyklu narodzin i śmierci dopiero wtedy, gdy odrzuci to przywiązanie i całkowicie podda się woli Boga.

     O Boże, ofiaruję Tobie święte serce, które mi dałeś. Cóż więcej mógłbym złożyć u Twych lotosowych stóp? Modlę się, żebyś przyjął mój skromny dar.

(wiersz w języku telugu)

Narodziny i śmierć są wytworem iluzji. Codziennie wiele istot rodzi się i umiera. Narodziny i śmierć przychodzą zgodnie z upływem czasu i w następstwie różnych okoliczności. Pomiędzy narodzinami a śmiercią człowiek zwodzony jest przez fizyczne ciało i rozwija różne związki na poziomie fizycznym. Utożsamia się z ciałem i daje się ponieść uczuciom związanym z „ja” i „moje”. To wielki błąd. Dopóki ciało żyje, związani jesteście z kimś lub z czymś. Gdy ciało rozpadnie się, co stanie się z waszymi związkami? Prawdziwe związki rodzą się na poziomie atmy, a nie na poziomie ciała. Jakie związki i z kim istnieją przed narodzinami? Co będzie z nimi po śmierci? Zarówno narodziny jak i śmierć są rezultatem bhramy (iluzji), przez którą nie możecie urzeczywistnić w sobie Brahmana (boskości). Usidleni przez zamiłowanie do rzeczy doczesnych nie jesteście w stanie pojąć tego, co transcendentalne.

Prawdziwa duchowa praktyka polega na zrozumieniu samych siebie. Powinno towarzyszyć wam dociekanie: „kim jestem?” Wszystkie praktyki duchowe służą bowiem zrozumieniu, kim naprawdę jesteście. Każdy używa słowa „ja”, gdy się przedstawia. To znaczy, że „ja” (jaźń) w was jest ta sama co w innych ludziach. Ale człowiek nie rozumie tej jedności. Wszędzie widzi różnice, gdyż jego świadomość związana jest z poziomem fizycznego ciała. Konsekwencją tego jest opanowanie jej przez konflikty i niepokój.

Ucieleśnienia miłości

Narodziny i śmierć związane są z ciałem, a nie z duszą indywidualną. Człowiek odpowiedzialny jest i za ciało i za duszę. Wszystko jest w ludzkich rękach. Życie jest snem. Czy coś, co objawia się w śnie, może być prawdą? Wszystko to jest tylko złudzeniem. Ale dopóki pogrążeni jesteście w złudzeniu (bhrama), nie uzyskacie wizji Boga (Brahma). Dopiero gdy skruszycie kajdany iluzji będziecie mogli doświadczyć prawdy.

Możecie zrozumieć waszą prawdziwą tożsamość obserwując swój własny proces oddychania. Ale człowiek nie jest zainteresowany taką łatwą i prostą ścieżką. Wybiera wyboiste, trudne ścieżki i w końcu opanowuje go frustracja. Dopóki cierń tkwi w ciele, trwa cierpienie. Przywiązanie do ciała jest jak ten cierń. Gdy porzucicie przywiązanie do ciała, poznacie waszą prawdziwą jaźń. Cierpicie, bo utożsamiacie się z ciałem. (...)

Nie ma potrzeby uprawiania intensywnych praktyk, by przekroczyć ocean samsary[1]. Wszystko czego trzeba to nieustanna kontemplacja Boga. Ale choć Bóg jest w nim, człowiek nie potrafi Go odkryć. Gdy śpiąc śni o swojej śmierci, ogarnia go smutek, ale gdy się budzi wzdycha z ulgą, że był to tylko sen.  Kto w takim razie zmarł w marzeniu sennym? To była tylko kreacja umysłu. Podobnie jest w stanie jawy. Tu również wszystko, czego ludzie doświadczają, jest tylko kreacją umysłu. Mój ojciec, moja matka, moja żona, moje dzieci itp. -wszelkie tego typu uczucia są wynikiem złudzenia. Nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. To z powodu iluzji człowiek rozwija fizyczne związki, przez co staje się podatny na cierpienie. Jeżeli jednak rozwija w sobie czystą i nieskazitelną miłość, nie będzie doświadczał cierpienia. Miłość do fizycznego ciała jest fałszywa i przemijająca. Tylko miłość do jaźni jest prawdziwa i wieczna. By zrozumieć kim naprawdę jesteście, musicie prowadzić wewnętrzne dociekania. (...)

Ucieleśnienia miłości

Przyjemność i ból to rezultaty waszych własnych działań. One nie pochodzą od Boga. Wy sami jesteście przyczyną waszych cierpień, nikt inny. Zrozumcie tę prawdę. Z duchowego punktu widzenia przyjemność, ból i doczesne związki są iluzoryczne. Nie istnieją realnie.(...) Narodziny i wzrastanie związane są z ciałem, które jest nierzeczywiste. Ale człowiek uważa, że ciało istnieje realnie i dlatego cierpi. Gdy patrzycie otwartymi oczami możecie zobaczyć wielu ludzi, ale gdy je zamkniecie, nie zobaczycie nikogo. Skąd przychodzą ci ludzie, gdy otwieracie oczy? Dokąd odchodzą, gdy je zamykacie? Nie wiecie. W istocie, nie znacie miejsca waszego pochodzenia ani przeznaczenia. Oto dlaczego cierpicie. Gdy zrozumiecie, że nie jesteście ciałem i nic na świecie do was nie należy, nie będziecie już cierpieć. Wszystko na tym świecie jest waszym własnym wytworem. Nic z tego nie jest rzeczywiste. (...)

Ucieleśnienia miłości

Doczesna miłość jest przemijająca, tak naprawdę nie można nazwać jej miłością. Prawdziwa miłość jest nieśmiertelna. (...) Przywiązanie do ciała to przyczyna iluzji. Stopniowo więc je zmniejszajcie. To najważniejsza sadhana, jaką musicie podjąć. Dżapa (odmawianie modlitw), tapa (pokuta), dhjana (medytacja), joga (łączenie się z Bogiem) itp. nie stanowią prawdziwej sadhany. Cokolwiek uważacie za rzeczywiste jest w istocie nierzeczywiste. To co nierzeczywiste trzeba porzucić. Ta prawda musi być w pierwszym rzędzie zrozumiana. Bardzo łatwo porzucić przywiązanie do ciała. Dziwię się, że ludzie tego nie potrafią! (...)

Ludzie wykonują różne rodzaje sadhany, by doświadczyć boskości. Czy Bóg zbliżył się do was z powodu tych praktyk albo czy odszedł z powodu ich braku? Nie. To tylko złudzenie odchodzi z pomocą sadhany, w wyniku czego czujecie bliskość Boga. Powinniście czynić wszelkie wysiłki, by porzucić złudzenia, że jesteście ciałem i sprawcą wszystkiego. Dopiero wtedy będziecie wolni od złudzeń i strachu. Ograniczajcie przywiązanie do ciała. To jest sadhana, jakiej potrzebujecie. Duchowa praktyka nie polega na wykonywaniu dżapy, tapy, dhjany itp. One dają tylko mentalną satysfakcję, nie przynoszą wizji Boga. Porzućcie wszystkie te praktyki. Rozwijajcie mocną wiarę w to, że jesteście Bogiem. Stale pamiętajcie i powtarzajcie: „jestem Bogiem, jestem Bogiem, jestem Bogiem”. Wtedy rzeczywiście staniecie się Bogiem. Ciało to tylko ubranie, które włożyliście. Nie jest ono waszą prawdziwą jaźnią. Gdy wzrasta przywiązanie do ciała, zwiększa się również cierpienie. (...)

Nie jestem ciałem, nic do mnie nie należy – oto co powinniście wiedzieć. Pytajcie się siebie, „kim jestem” i odpowiadajcie „ja jestem ja”. Jeśli zrozumiecie tę prawdę i doświadczycie jej, nikt nie przysporzy wam cierpień. Nie uciekniecie od cierpienia, dopóki pogrążeni jesteście w dualistycznym poczuciu, że jesteście śmiertelni, a Bóg istnieje poza wami. Poczucie, że „jestem oddzielony od ciebie”, jest waszą własną imaginacją. Gdy „ja” i „ty” połączycie ze sobą, powstanie „my”. Jednakże „my” plus „On” (Bóg) daje tylko „On”, który jest niezmienny. „Ja” i „ty” stale się zmieniają.

Ucieleśnienia miłości

Wiele osób wykonuje sadhanę w rodzaju dżapy lub dhjany, lecz nie odnoszą z tego większych korzyści. Jednakże, wprowadzając pewne zmiany, z upływem czasu mogą osiągnąć chwilowo pewne pozytywne rezultaty, ale nie są w stanie osiągnąć wiecznego szczęścia. Nie powinniście martwić się o chwilowe rezultaty. Poczucie „ja” i „moje” to rzeczywista przyczyna zmartwień. Zmartwienia dosięgać będą was tak długo, dopóki nie urzeczywistnicie Hari (Boga). Ulegacie zmartwieniom, gdyż utożsamiacie się z ciałem. Gdy będziecie utożsamiać się z jaźnią (Bogiem) uwolnicie się od wszelkich zmartwień. Tak więc, powinniście podjąć wszelkie wysiłki, by urzeczywistnić swoją prawdziwą jaźń. W żadnych okolicznościach nie rońcie łez smutku. Wolność od zmartwień przyjdzie wraz z porzuceniem przywiązania do ciała. By uwolnić się od zmartwień  oraz lęku i osiągnąć nieprzemijający spokój, powinniście urzeczywistniać w życiu zasadę: „ja jestem ja”. Jeżeli mocno w nią wierzycie, nic nie zachwieje waszymi dążeniami. Nie ulegajcie nadmiernemu uzależnieniu od ciała i materialnej własności. Dostąpicie zbawienia tylko wtedy, gdy będziecie prowadzić swe życie w duchu wyrzeczenia (poświęcenia). To co powinniście osiągnąć to tjaga (wyrzeczenie), a nie bhoga (zabawa). Uważać cokolwiek za swoją własność to bhoga. Zrozumienie, że nic nie jest „moje” – to joga. Taka joga zapewni wam prawdziwą moc.

Jezus wykonywał różne rodzaje sadhany i ostatecznie urzeczywistnił prawdę. Pewnego razu Maria i Józef zabrali Jezusa na targ w Jerozolimie. W tłumie Jezus zgubił się i rodzice wszędzie go szukali. Przez cały czas Jezus siedział w kącie świątyni i słuchał kazania. Rodzice poszukiwali go poza  świątynią, ale w końcu Maria odnalazła go. Ruszyła w jego kierunku i objęła go, mówiąc: „Mój synu, cóż się stało, dlaczego odszedłeś, szukaliśmy cię wszędzie?” Jezus odpowiedział: „Matko, nie wychodziłem ze świątyni, słuchałem kazania. Czego obawialiście się? Ci, którzy wierzą w świat odczuwają lęk. Ale czy ci, którzy wierzą w Boga, powinni się lękać? Jestem w towarzystwie mojego Ojca, więc czemu się lękasz?”

(...)

Ucieleśnienia miłości

Zwróćcie się do swego wnętrza i odnajdźcie swoją prawdziwą jaźń. Wewnętrzne dociekania prowadzą do sakszatkary (wizji Boga). Po osiągnięciu sakszatkary będziecie wolni od wszelkich zmartwień. To błąd twierdzić, że nie doświadczacie Boga. Bóg jest w was. Pewien człowiek przechowywał banknot 10 rupii w książce i zapomniał o tym fakcie. Książkę tę zawsze nosił ze sobą. Pewnego dnia potrzebował właśnie 10 rupii. Poprosił o pożyczkę przyjaciela, który chętnie na to przystał. Ale przed pożyczeniem pieniędzy przyjaciel chciał zobaczyć tę książkę. Gdy ją otworzył – odnalazł banknot. Człowiek był szczęśliwy, że ma już potrzebną kwotę i nie musi jej pożyczać. Podobnie dzisiejszy człowiek poszukuje Boga, ale zapomniał o swej wewnętrznej boskości. Człowiek może urzeczywistnić w sobie Boga jedynie poprzez proces wewnętrznych dociekań prowadzących do samopoznania.

Ucieleśnienia miłości, studenci

Czynicie różnorodne starania, by doświadczyć boskości. Nie szukajcie Boga na zewnątrz. Bóg jest w was. Wszystko jest w was. To, co widzicie na zewnątrz jest iluzoryczne. Nie poddawajcie się iluzorycznemu światu. Tylko tak możecie osiągnąć spokój i ostatecznie uświadomić sobie prawdę „ja jestem ja”. By poznać tę prostą prawdę nie musicie zagłębiać się w różne święte teksty. Odłóżcie je na bok. Radujcie się smakiem boskości we własnym wnętrzu. Rozwijajcie wewnętrzny wzrok i doświadczajcie wglądu w waszą prawdziwą jaźń.

Bhagawan zakończył dyskurs bhadżanem „Bhadża Gowindam…”

Z internetu tłum. Bogusław Posmyk

powrót do spisu treści numeru 18 - listopad-grudzień 2003


[1] Samsara dosłownie „wędrowanie”, kołowrót narodzin, śmierci i ponownych narodzin, któremu każdy człowiek jest poddany tak długo, jak żyje w niewiedzy i ignorancji. (Encyklopedia Mądrości Wschodu)

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.