numer 16 - lipiec-sierpień 2003

Odrzućcie przywiązanie do ciała i rozwińcie świadomość atmiczną

 Tekst Boskiego Dyskursu wygłoszonego przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę 13 lipca 2003 podczas święta Guru Purnima w Sai Kulwant Hall w Prasanthi Nilayam

Ucieleśnienia miłości!

     Cały wszechświat został stworzony z Woli Boga. Bóg stwarza wszechświat i podtrzymuje go. Wszechświat ostatecznie stapia się z Bogiem, swoim źródłem. Wszechświat, który powstał z Boskiej Woli, znany jest jako wiśwam. Słowo wiśwam oznacza w istocie to, co samo z siebie jest ekspansywne i pełne błogości. Stworzenie świata przez Boga miało swój cel, lecz człowiek postępuje sprzecznie z tym celem. Wiśwam jest nie tylko przejawieniem fizycznej materii. Jest on bezpośrednią manifestacją Boga, samym ucieleśnieniem Kosmicznego Bytu ze wszystkimi Jego częściami składowymi. Wiśwam symbolizuje ekspansywną naturę Boga, którą można zrozumieć jedynie przez wiwekę (dociekanie, zdolność rozróżniania). Bóg jest ponad czasem i przyczyną. Bóg jest pierwotną przyczyną wszechświata. Wszechświat jest odbiciem Boga. Wiśwam i Wisznu nie różnią się od siebie. Litera 'W' w imieniu Wisznu oznacza wiwekę i wistarę (ekspansywność). Zatem, wiśwam jest formą Wisznu. Całe różnorodne stworzenie stanowi rozgałęzione ciało Boga.

Każdy przedmiot w stworzeniu ma pięć aspektów, mianowicie: sat, ćit, anandę, rupę i namę (istnienie, świadomość, błogość, formę i nazwę). Pierwsze trzy stanowią wieczne pierwiastki, podczas gdy nazwa i forma są krótkotrwałe. Sat, ćit i ananda są podstawą dla nazwy i formy. Wszelkie działania ludzi opierają się na nazwie i formie. To Bóg decyduje, co kto powinien robić. Niektórzy ludzie są z natury radźasowi, a niektórzy – tamasowi. U tych ludzi przeważają złe cechy, takie jak nienawiść i zawiść.

Ludzie przypisują Bogu rozmaite nazwy i formy na podstawie swoich własnych odczuć. Zapominają o trzech głównych pierwiastkach, sat, ćit i anandzie, i zakładają, że imię i forma są jedynymi rzeczywistymi aspektami. W istocie, imię i forma nie są trwałe. Lecz ludzie przypisali tak wielkie znaczenie imieniu i formie, że nie biorą pod uwagę wiecznych pierwiastków sat, ćit i anandy. W rezultacie oszukując samych siebie, mają skłonność do zapominania o potężnej mocy Boga kryjącej się za imieniem i formą. Nazywa się Go Padmanabhą (Ten, u którego lotos wyrasta z pępka, czyli Wisznu). Lotos reprezentuje tutaj Boską Sankalpę (Wolę). Nazywa się Go też Hiranjagarbhą, gdyż posiada złote łono. Określa się Go imieniem Wasta [Mieszkaniec], gdyż jest obecny jako jaźń we wszystkich istotach. Pierwiastek 'ja' jest wszechobecny. Bóg nie ma żadnego konkretnego imienia. Wszystkie imiona przypisał Bogu człowiek. Każde imię, takie jak Padmanabha, Hiranjagarbha, Hiranmaja itd., ma głębokie wewnętrzne znaczenie. Duchowość ma za zadanie wyjaśniać pierwiastek Boskości i wewnętrzne znaczenie przypisywanych Jej imion. Osoba podążająca ścieżką duchową powinna czynić wysiłki, by zrozumieć pierwiastek Boskości i doświadczyć go oraz dzielić się swoim doświadczeniem i zrozumieniem. Dzisiejszy człowiek w rzeczywistości nie rozumie, co znaczy duchowość. W jego błędnym mniemaniu duchowość oznacza tylko oddawanie czci i modlitwy do Boga oraz odprawianie obrządków. Ludzi należy uczyć wewnętrznego znaczenia duchowości i znaczenia różnorodnych imion i postaci przypisywanych Boskości.

W 1968 r. w Bombaju (obecnie Mumbai) odbyła się pierwsza Światowa Konferencja Organizacji Służebnych Sathya Sai. W tym okresie położono kamień węgielny pod Dharmakshetrę. Za jej budowę odpowiadał przede wszystkim Indulal Shah. Pracował niestrudzenie propagując przesłanie Swamiego. Jego żona Sarla Shah stanowiła dla niego źródło siły. Aktywnie uczestniczyła w rozwijaniu grup Bal Wikas i Mahila Wibhag [organizacje Sai skupiające dzieci i kobiety, odpowiednio]. W ten sposób oboje, mąż i żona, przyczynili się ogromnie do rozpowszechniania ruchu Sai na całym świecie. Nawet teraz, będąc w zaawansowanym wieku, wkładają wiele wysiłku w służbę Organizacji Sai.

Nie wszyscy mogą zrozumieć naturę Boskości. Świat ten jawi się niczym obraz malowany na ścianie, która nie ma podparcia. Trzeba starać się zrozumieć pierwiastki: adharę (podstawę) i adheję (przedmiot). Nie marnujcie czasu na samo odprawianie rytuałów. Prawdziwa duchowość polega na zrozumieniu prawdy, że człowiek jest zaledwie iskrą Boskości. To samo stwierdza „Bhagawad Gita”: Mamajwamśo dźiwaloke dźiwabhuta sanatana (wszystkie istoty są częścią Mojego wiecznego Istnienia). Wasudewa-sarwamidam (Bóg Wasudewa przenika cały świat). Musicie doświadczyć tej prawdy i głosić ją światu.

Na całym świecie założono wiele ośrodków Sai i każdy ma swoją historię. Dharmakshetra nie jest w tym względzie wyjątkiem. Tylko Swami zna niezliczone trudności, na jakie napotykał Indulal Shah w czasie budowy Dharmakshetry. W tamtych czasach nie było dróg dojazdowych do miejsca, gdzie obecnie stoi Dharmakshetra. Musiał chodzić pieszo przedzierając się przez cierniste krzewy, by wybrać odpowiednie miejsce na budowę. Pokazał Mi to miejsce do zaaprobowania. Leży ono przy drodze do Jaskini Maha Kali. Ciężko pracował przy budowie. Wiele ludzi pomagało mu w wypełnianiu tego zadania. Pracy o takich rozmiarach nie można podjąć się bez pomocy innych. Gdy przystępujecie do dobrej pracy, na początku na pewno wystąpią pewne przeszkody. Nie powinniście jednak tracić ducha. Kiedy Dewy i Danawowie [bogowie i demony] ubijali ocean mleka, najpierw pojawiła się śmiertelna trucizna. Ale to ich nie odstraszyło. Kontynuowali wysiłki z niezachwianą determinacją i ostatecznie uzyskali boską ambrozję. Nasze serce można porównać do oceanu mleka, a sadhanę [praktykę duchową] – do procesu ubijania. Gdy podejmujecie sadhanę, początkowo muszą pojawić się przeszkody. Nie powinniście poddawać się tym przeszkodom, lecz z pełną wiarą kontynuować wysiłki. Tylko wtedy możecie osiągnąć wzniosły i błogi stan. Wiele osób w przeszłości musiało pokonywać liczne przeszkody podczas budowy ośrodków pielgrzymkowych. Jednym z takich miejsc jest Bhadrachalam. Adi Śankara, nie bacząc na fizyczne wyczerpanie, przeszedł całą drogę z dalekiego południa na północ, by założyć centrum pielgrzymek w Badrinath, Amarnath i Kedarnath.

Obojętnie kim się jest, koniecznie trzeba zapewnić sobie współpracę innych, by wykonać wielkie zadania. Tam gdzie jest jedność, tam jest błogość. W tym wieku kali ludzie nie mają już ducha jedności. Nie ma ani jedności, ani czystości. Dlatego w sercu człowieka zamieszkała wrogość dająca początek kłopotom i zamętowi. W rzeczywistości jedność jest teraz potrzebą chwili. Prawdziwa siła ludzi tkwi w jedności. Jaka myśl, takie czyny. Jakie czyny, taki skutek. Dzisiaj człowiek jest niezdolny do osiągnięcia celu życia, gdyż nie pielęgnuje pobożnych myśli. Przede wszystkim powinien wzbudzać w sobie uświęcone myśli.

Jest wiele ludzi, którzy sami siebie oszukują twierdząc, że kochają Boga. Tymczasem są pełni cielesnej świadomości pożądając pieniędzy i rzeczy materialnych. Taka miłość nie może być prawdziwa. Jest to sztuczna miłość. Wielu pisze do Mnie: „Swami, kochamy Cię. Prosimy mniej nas w Swojej opiece.” W związku z tym chcę podkreślić, że Sai nie można osiągnąć tak łatwo. Możecie mówić, że Mnie kochacie. Ale jak mogę wam wierzyć? Czy w waszej miłości jest duch poświęcenia? Nie ma konsekwencji w waszych słowach i czynach. Jednego dnia obiecujecie, a już następnego dnia wycofujecie się. Jak można wierzyć w miłość takich oszustów? Prawdziwa i wieczna miłość pochodzi z serca. Prawdziwa miłość to związek dwóch serc. Wiąże się ona z atmicznym pierwiastkiem, obecnym w każdym człowieku. Atma jest źródłem świadomości. Atma i Brahma to jedno i to samo. Miłość, która pochodzi z serca, obdarza wieczną, nieśmiertelną i niedualistyczną błogością. Ale gdzie dzisiaj szukać takiej miłości? Jesteście bohaterami [ang. heroes] w słowach, ale zerami [ang. zeros] w rzeczywistości. Dzisiaj świat jest oszukiwany przez takich ludzi. Ci, którzy mają prawdziwą miłość w sercach, nie pozwalają sobie na pustą gadaninę. Swoją miłość wykazują w działaniu. Dzisiaj ludzie wiele mówią, nie przekładając swoich słów na czyny. Tacy ludzie są doprawdy niegodziwi. Jak możecie osiągnąć cel życia, jeśli zawierzacie takim pozbawionym skrupułów ludziom i na nich polegacie? Wasze serce winno topnieć i płynąć ku Bogu. Tylko wtedy możecie dostąpić Jego łaski. Niech ludzie mówią, co im się podoba; nie dajcie się im odciągnąć. Trzymajcie się pierwiastka boskości nie zważając na trudności i osiągajcie cel życia. Dzisiaj ludziom brak woli i determinacji w osiąganiu celu życia. Jak mogą osiągnąć cel życia ci, którzy go nie rozumieją? Prawdziwej miłości nie można dzielić. Nie można kochać Boga i jednocześnie być przywiązanym do ludzi i rzeczy. Dzielona miłość jest sztuczna. Macie tylko jedno serce. Nie możecie podzielić go na kawałki i rozdać. To nie laddu [rodzaj słodyczy] czy trzcina cukrowa, które łamie się i rozdaje. Oto wieczna prawda. Serce jest pełne słodyczy i błogości. Nie zważając na nieśmiertelna błogość w swoim wnętrzu, ludzie kroczą ścieżką doczesną sądząc, że błogość kryje się właśnie tam. Prawdziwym wielbicielem jest ten, kto z pełną wiarą i determinacją, nie zważając na zmartwienia i troski, usilnie stara się osiągnąć Boga.

Postanowiwszy to, co powinno być postanowione trzymaj się tego dopóki ci się nie powiedzie. Zapragnąwszy właściwej rzeczy, trzymaj się tego dopóki pragnienie się nie spełni. Poprosiwszy o właściwą rzecz, nie rezygnuj dopóki jej nie otrzymasz. Myśląc właściwie, trzymaj się tej myśli dopóki się nie spełni. Gdy twe serce złagodnieje, Pan musi ulec twoim życzeniom. Powinieneś prosić Go całym sercem, bez jednej myśli o sobie. Nie ustawaj, bądź uparty i nigdy się nie poddawaj, gdyż cechą wielbiciela jest nigdy się nie wycofywać, nie porzucać raz podjętego postanowienia.

     (Wiersz telugu.)

Współcześni wielbiciele nawet Boga próbują nabrać na słodką mowę i sztuczną miłość. Tacy ludzie Boga nigdy nie osiągną. Powinniście mieć niezachwianą wiarę. Wasza wiara powinna pozostawać stała nawet w chwilach niebezpieczeństw i trudności. Boga można doświadczyć jedynie w ciężkich chwilach. Kaszte phali (ciężka praca przynosi bogatą odpłatę). Powiedziane jest: Na sukhat labhjate sukham (nie można czerpać szczęścia ze szczęścia). Trudności traktujcie jako dary Boga i przyjmujcie je we właściwym duchu.

Był czas, kiedy Sarla Amma i Indulal Shah musieli stawiać czoła niezliczonym trudnościom. Wszystkie pokonali z odwagą i wytrwałością. Mieszkają w Bombaju, który nie jest zwykłym miejscem. Jest jak 'bomba.' Cokolwiek robicie, niezależnie czy jest dobre czy złe, jesteście skazani na trudności. Żyjąc w takim miejscu, wykonali dobrą pracę. W istocie, wiele osób sprawiało kłopoty Indulalowi Shahowi. Ale on kontynuował swoją pracę z niezachwianym oddaniem i osiągnął sukces. By dokonać czegokolwiek musicie mieć łaskę Boga. By wykonać wielkie zadanie, nie macie wyboru – musicie szukać pomocy i współpracy innych. Ci, którzy zajmują się pracą dla Boga, muszą być gotowi na stawienie czoła każdej przeszkodzie. Życie Indulala Shaha dobrze o tym świadczy. Przez ostatnie czterdzieści lat służył Sai z silną wiarą i determinacją. Objechał cały świat głosząc przesłanie Sai. Kiedykolwiek ludzie przychodzili do niego z wątpliwościami, dawał najwłaściwszą odpowiedź i rozpraszał ich wątpliwości. Należy być przygotowanym na podjęcie każdego wyzwania, zarówno na płaszczyźnie świeckiej, jak i duchowej. Sarla Amma I Indulal Shah przeznaczyli bardzo wiele fizycznej energii pracując niestrudzenie dla dobra Organizacji.

Chcę podzielić się z wami małym wydarzeniem. W ubiegłym miesiącu Śri Shah przyjechał do Brindawanu, by Mnie odwiedzić. Zobaczył Mnie leżącego na łóżku i poczuł wielki smutek. Nie wyraził tego głośno, ale modlił się w duchu, by Swami szybko wydobrzał. Przez ostatni miesiąc nie odżywiał się właściwie ani nie spał, gdyż ciągle martwił się o stan Swamiego. Na skutek tego osłabł. Normalnie zawsze cieszy się dobrym zdrowiem. Ma on liczne plany na przyszłość Organizacji. Modli się, by Swami dał niezbędne siły na realizację tych planów. Zarówno Sarla Amma jak i Indulal Shah bardzo niepokoili się zdrowiem Swamiego i cały czas o Nim myśleli. Nie kierują się tym, co inni mówią. Polegają na własnych przekonaniach.

Nikt nie musi martwić się o zdrowie Swamiego. Swamiemu nie może zagrozić żadne niebezpieczeństwo. Ze wszystkich trudności i kłopotów Swami wychodzi bez szwanku. Osiągnie powodzenie we wszystkim. Na płaszczyźnie fizycznej mogą wystąpić pewne zmiany. Są one przejściowe, nietrwałe. Dlatego Swami chce, byście wszyscy byli odważni. Teraz wyzdrowiałem i stoję przed wami. Jakiego to lekarstwa używałem? Gorące modlitwy wielbicieli są Moim lekarstwem. W ciągu ostatniego miesiąca wielbiciele w Madrasie, Hyderabadzie, Bangalore czy Mumbai wzmogli modlitwy i aktywność duchową. W każdym domu śpiewano bhadźany i wykonywano namasmaranę [recytacja lub wspominanie Imienia]. Niektórzy wielbiciele podjęli wyrzeczenia i odprawiali jadźnie [ceremonie ofiarne]. W ten sposób przeprowadzono wiele duchowych przedsięwzięć modląc się o zdrowie Swamiego. To, że mogę stać przed wami i przemawiać, jest właśnie skutkiem takich żarliwych modlitw. Ani nie chciałem tego cierpienia, ani nie pragnąłem jego wyleczenia. Wy chcieliście, aby to ciało nie cierpiało, i wy osiągnęliście spełnienie tego pragnienia poprzez modlitwę. To ciało nie jest Moje. Ono jest wasze. Zatem na was spoczywa odpowiedzialność dbania o to ciało. Nie jestem tym ciałem (dehą); jestem jego Mieszkańcem (Dehi).

Ciało składa się z pięciu żywiołów i wcześniej czy później musi się rozpaść, lecz Mieszkaniec nie doświadcza ani narodzin, ani śmierci. Mieszkaniec nie ma jakichkolwiek przywiązań i jest wiecznym świadkiem. Prawdę mówiąc, Mieszkaniec, który ma postać Atmy, jest prawdziwie samym Bogiem.

   (Wiersz telugu.)         

Atmy nie dotyczą ani narodziny, ani śmierć. Nie przeżywa bólu czy cierpienia. Możecie w to nie wierzyć, ale lekarze widzieli rozmiary obrażeń Mojego biodra. Każdej innej osobie zajęłoby przynajmniej dwa do trzech lat zanim mogłaby normalnie chodzić. Główka kości biodrowej rozpadła się na kawałki. Nie było podtrzymujących mięśni. Moje kości są mocne jak diamenty. Nie było sposobu, by je połączyć. Dlatego chirurdzy wstawili pręt i przeprowadzili operację. Po przejściu tak skomplikowanej operacji trzeba kilku lat, by normalnie chodzić. Mimo to, zacząłem chodzić. Lekarze czynili wszelkie wysiłki, by chronić to ciało. Wykonywali swoje obowiązki. Lecz Ja w ogóle nie myślałem o tym ciele. Na własnym przykładzie pokazuję, że nie należy mieć przywiązania do ciała i czynię tak, nie tylko teraz – przez ostatnie dwa lata raz po raz wzywałem was do porzucenia przywiązania do ciała. Stopniowo ograniczajcie swoją dehabhimanę (cielesną świadomość) i rozwijajcie atmabhimanę (świadomość atmiczną). Nie jesteście ciałem; jesteście ucieleśnieniem Atmy. Fizyczne ciało przychodzi i odchodzi. Tylko ciało przechodzi cierpienia, nie Atma.

Kiedy złamałem biodro, nie mogłem nawet ruszyć nogą. Najmniejszy ruch wywoływał nieznośny ból, podobny do porażenia prądem. Powiedziałem lekarzom: „To ciało nie jest Moje. Ono jest wasze. Możecie z nim robić to, co uważacie za stosowne.” Ktoś, kto wyzbył się świadomości ciała, nie przeżywa w ogóle żadnego bólu. Satyajit cały czas przebywał przy Swamim i poprzysiągł, że zawsze przy Nim pozostanie. Gdy zabierano Mnie karetką do szpitala, siedział przy Mojej głowie. Gdy wnoszono Mnie do sali operacyjnej, on podążył za Mną. Zwykle, gdy przeprowadza się operację, nikogo postronnego nie wpuszcza się do sali. Ale Satyajit nie chciał opuścić Swamiego. Chciał zobaczyć, co lekarze będą robić z ciałem Swamiego. Dlatego ubrał się jak chirurg i wszedł do sali operacyjnej. Powiedziałem mu: „Nie zniesiesz widoku krwi. Zostań więc na zewnątrz.” Ale on z miłością nalegał, by mógł wejść do środka. Był przy Mnie podczas operacji. Widział, jak lekarz robi otwór w kości za pomocą młotka. Po zakończeniu operacji spytał: „Swami, jak mogłeś znieść taki ból i cierpienie?” Odrzekłem: „Miłość wielbicieli takich jak ty jest Moją siłą.” Potęga miłości jest najwyższa. Dzięki niej możecie pokonać wszelki ból i niebezpieczeństwo.

Powinniście posiadać silną i niezachwiana wiarę – bez cienia wątpliwości. Wasze myśli, słowa i czyny muszą pozostawać we wzajemnej harmonii. Wielu wielbicieli, którzy mają tak mocną i stałą wiarę, otrzymało łaskę Swamiego. W ciągu ostatniego miesiąca w każdej wiosce śpiewano bhadźany. Modlono się wyłącznie o szybkie wyzdrowienie Swamiego i Jego Darśan. Wszyscy mieli na myśli wyłącznie zdrowie Swamiego. Otrzymałem setki tysięcy telegramów od wielbicieli z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Wielu wielbicieli niepokoiło się i modliło. Ich niepokój przybrał postać wyrzeczeń. Siła tych wyrzeczeń przyniosła Swamiemu dobre zdrowie. Swami jest teraz krzepki dzięki ich miłości i oddaniu. Nigdy nie używałem swoich Boskich mocy, by się wyleczyć. Gdybym ich użył, wyleczyłbym się w okamgnieniu. Nie miałem tego samolubnego odczucia, że powinienem się wyleczyć. Nie ma we Mnie nawet śladu egoizmu. Każdy powinien być szczęśliwy. Jest to jedyne Moje pragnienie.

Wszyscy powinni przeżywać szczęście. Taka jest istota kultury Bharatu [Indii]. Obecnie mamy wiek kali. W tym wieku ludzie mają liczne wątpliwości, w szczególności młodsze pokolenie, które ma wyższe, wykształcenie i nierzadko po kilka dyplomów. Po prostu naturalne jest to, że pod wpływem wieku kali i nowoczesnej edukacji młodsze pokolenie nie jest zdolne do rozwinięcia wiary w Boskość. W środku nocy, o jakiejś pierwszej czy drugiej godzinie, gdy wstaję z łóżka i rozglądam się, widzę tych dwóch chłopców, Satyajita i Dilipa. Jeden siedzi u Mego wezgłowia, a drugi w nogach, czuwając nad tym ciałem. Jeden z tych chłopców, Dilip, pracuje u nas w Szpitalu Superspecjalistycznym. Niedawno złamał nogę i mimo, że nosił jeszcze gips, przyjechał do Bangalore, by służyć Swamiemu, zaraz z rana tego samego dnia, kiedy dowiedział się o Jego niedyspozycji. Obaj chłopcy z wielkim oddaniem doglądali Swamiego. Mogę zdecydowanie powiedzieć, że nikt nie może im dorównać w miłości i oddaniu Swamiemu. Ludzie mogą składać ustne deklaracje, powtarzając mechanicznie 'miłość', 'miłość'; ale nikt nie usłużył Swamiemu tak bardzo, jak to zrobili ci dwaj chłopcy. Jeśli wypowiadałem nawet w niestosownej godzinie słabym głosem słowo 'Satya,' chłopiec natychmiast wstawał i usługiwał Mi. Tak był czujny i usłużny. Troskliwie doglądali wszystkich Moich potrzeb, włącznie z karmieniem Mnie. W istocie służąc Swamiemu całkowicie zapomnieli o własnych potrzebach,. Działo się tak, dzięki zasługom zgromadzonym przez ich rodziców. Ci chłopcy potrafili utrzymywać w sobie tak szlachetne uczucia oddania i służby tylko dzięki temu, że ich rodzice byli bardzo oddani Bogu i zgromadzili wiele zasług. Dlatego najpierw rodzice powinni stać się wielbicielami Boga. Często mówiłem tym chłopcom, że czuję się lepiej i że mogą pójść coś zjeść, ale oni nie opuszczali Mnie. Zawsze, gdy odbierali telefon od zaniepokojonego wielbiciela dopytującego się o stan zdrowia Swamiego, odpowiadali po prostu, że Swami czuje się dobrze. Nigdy nie podawali żadnych szczegółów. Z wielką miłością i taktownie odpowiadali na pytania wielbicieli. Skąd nabyli tyle wielkiej miłości i taktu? To nie dzięki wyższemu wykształceniu albo wiekowi. Cechy te mieli z powodu swojego głębokiego oddania i wiary w Swamiego. Jest to prawdziwa cnota. W oparciu o tak szlachetną zaletę wyświadczyli Swamiemu wielką przysługę. Jest wielu ludzi gotowych podjąć służbę dla Swamiego, pod warunkiem, że nadarzy się sposobność, nikt jednak nie dostąpił takiej okazji. Tylko oni otrzymali tę wyjątkową możliwość i wykorzystali ją w najlepszy sposób. Czy może istnieć sadhana wyższa niż służenie Swamiemu? Czy może istnieć spełnienie wyższe niż uznanie ich miłości przez Swamiego? Nie znajdziecie innych ludzi w tak młodym wieku, którzy pełniliby tak wielką służbę nieustannie, dzień i noc, przez cały miesiąc. Niektórzy mogą mówić o miłości i służbie, ale nie znajdziecie chłopców tak pełnych miłości i oddania. U tych chłopców dostrzegłem wielką wiarę, oddanie i zdecydowanie. Dlatego potrafili zdobyć serce Swamiego. Jeśli ma się wiarę i oddanie, można wykonać wielkie zadania, nawet góry przenosić. Weźcie na przykład Hanumana. Kiedy Lakszmana zemdlał na polu bitwy, Rama popadł w rozpacz. Wysłano Hanumana, by przyniósł zioło sandźiwani mogące ożywić Lakszmanę. Hanuman nie wiedział, gdzie dokładnie rosło, więc podniósł całą górę, na której było, i postawił przed Ramą. Podobnie, wielbiciel Boga musi być gotowy do podjęcia się każdego rodzaju służby, niezależnie jak trudne mogłoby być to zadanie. Ludzie na ogół mają skłonność uciekać od trudności, a śpieszyć do spraw radosnych. Tak nie powinno być. Trzeba być przygotowanym na wszystko. Ludzkie ciało jest podatne na wiele chorób i niewygód. Nie powinniście z ich powodu popadać w przygnębienie. Musicie rozwinąć mocną wiarę w Boskość. Ta wiśwasa (wiara) musi być waszą śwasą (oddechem). Tylko dzięki wielkiej przysłudze wyświadczonej przez tych dwóch chłopców mogę dziś stać przed wami i wygłaszać dyskurs.

Muszę powiedzieć wam jeszcze jedną rzecz. W okresie niedyspozycji Swamiego miliony ludzi na całym świecie nieustannie modliły o szybki powrót Swamiego do zdrowia. Niektórzy ludzie podjęli różne wraty (religijne ślubowania). Odebrano niezliczone telegraficzne i telefoniczne zapytania o zdrowie Swamiego. W szczególności Geetha Reddy, przewodnicząca Kongresu (Mahila Vibhag) stanu Andhra Pradeś przez cały miesiąc przebywała w Brindawanie modląc się za Swamiego i licząc na dostąpienie w jakiś sposób Jego Darśanu. Ponieważ wtedy nikogo nie wpuszczano do rezydencji Swamiego, nie miała szansy na Jego Darśan. Niemniej, czekała z mocnym postanowieniem, mimo że miała pilne sprawy do załatwienia w Hyderabadzie. W tym okresie latała niemal codziennie samolotem między Bangalore i Hyderabadem. Nie zważała nawet na związane z tym olbrzymie koszty oraz trudności w domu. Pragnęła tylko szybkiego powrotu Swamiego do zdrowia. Traktowała Swamiego jak swoje własne życie. Jest to prawdziwa miłość i oddanie, które mogą zadowolić Swamiego. Pobożność i poddanie się Bogu mogą wyleczyć z każdego cierpienia.

Pragnę opowiedzieć wam jeszcze jedno małe zdarzenie. W USA pewna pacjentka bardzo przestraszyła się diagnozy lekarzy. Stwierdzili, że ma ona rakową narośl w okolicy serca. Kobieta wysłała męża do Bangalore, by prosił Swamiego o łaskę. Zapewniłem ich, że zlikwiduję nowotwór i że nie powinni się tą sprawą martwić. Przez tydzień poddawała się leczeniu i nowotwór zniknął! Mała część złośliwej tkanki pozostała, więc poleciłem lekarzom, by usunęli ją operacyjnie. Lekarze wykonali operację zgodnie z Moim poleceniem. Już następnego dnia zaczęła chodzić! Obecnie czuje się dobrze i jest zdrowa. Takich przypadków jest więcej. Recytacja Boskiego Imienia może wyleczyć nawet najbardziej nieuleczalne choroby. To właśnie robiła ta kobieta. Ma ona zwyczaj ciągłego powtarzania Boskiego Imienia 'Sairam', 'Sairam.' Takich ludzi powtarzających Boskie Imię jest więcej. Niektórych wyleczyłem z najstraszniejszych i nieuleczalnych chorób. Są i inne osoby, którym pomogłem na najróżniejsze sposoby. Wszyscy ci ludzie modlili się teraz o Mój powrót do zdrowia. To właśnie ich modlitwy przyczyniły się do Mojego szybkiego wyzdrowienia.

Ale to nie wszystko. Jakieś 9 lat temu straciłem wzrok w lewym oku. Przez te lata patrzyłem tylko jednym okiem. Teraz lekarze z naszego szpitala, jak również Narasimha Murthy (kierownik internatu Kolegium Śri Sathya Sai w Brindawanie), prosili, abym wraz z operacją kości biodrowej poddał się także operacji lewego oka. Powiedziałem im, że ponieważ dobrze radzę sobie z jednym okiem, nie ma potrzeby operowania tego drugiego. Ale oni nalegali i nakłonili Mnie do poddania się także tej operacji.

Kiedy o godz. 7:00 rano chciałem zejść na plac Sai Kulwant w Prasanthi Nilayam, aby udzielić wielbicielom Darśanu, Satyajit prosił, mając na uwadze Mój wysiłek związany z porannym Darśanem, żebym troszkę go opóźnił, chociaż do 7:30. Tak więc, w każdej chwili martwi się o Mój stan. Ale nie tylko on; jest więcej wielbicieli o szlachetnych myślach. Z tego powodu święty Tjagaradźa śpiewał w swoim nieśmiertelnym kirtanie: Endaro mahanubhawulu … (Jest wiele wielkich dusz …). W rzeczywistości to tylko dzięki takim szlachetnym duszom kraj Bharat mógł trwać w pokoju. Bharatadeśa (kraj Bharat) to nie tylko obszar ziemi. Bharat jest zaprawdę sercem całego świata. Gdy Bharat jest bezpieczny, bezpieczny jest cały świat. Niestety, mieszkańcy Bharatu nie uświadamiają sobie tej prawdy. Gdzie spojrzycie, wszędzie panoszy się egoizm. Dlatego odrzućcie swoje samolubne motywacje i zajmijcie się działaniami, które służą innym. Módlcie się o dobro starszych. Módlcie się o dobro wszystkich. Takie jest prawdziwe znaczenie modlitwy Lokah samastah sukhino bhawantu [Niech wszystkie światy będą szczęśliwe]. Módlcie się o dobro całego świata – całym sercem. Niewątpliwie dobrze się wam powiedzie. Myślę, że zabrałem wam mnóstwo czasu i sprawiłem wam tym kłopot.

    Chciałbym, byście biorąc za przykład te dwie osoby, Sarali Ammę i Indulala Shaha, wpajali wszystkim ducha służby. Chciałbym także, by pomyślnie rozwijały się organizacje Bal Wilkas i Mahila Wibhag. Sarali Ammie i Indulalowi Shahowi życzę długiego, zdrowego i szczęśliwego życia.

Swami, Indulal Shah i Sarala Amma 

Bhagawan zakończył swój Dyskurs bhadźanem: Hari bhadźan bina sukha śanti nahin

 [tłum. KMB, współpraca J. Gołyś]

 powrót do spisu treści numeru 16 - lipiec-sierpień 2003

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.