Rozbitek                numer 14 - marzec-kwiecień 2003

Na bezludną wyspę fale wyrzuciły rozbitka, jedynego który ocalał z zatopionego statku. Człowiek ten modlił się gorączkowo do Boga, aby go uratował i dzień po dniu przepatrywał horyzont lecz żadna pomoc nie nadchodziła. Wyczerpany, w końcu zbudował małą chatkę z wyrzuconego przez morze drewna, aby chroniła go przed żywiołami i by mógł trzymać tam swój skromny dobytek.

Pewnego jednak dnia, kiedy oddalił się w poszukiwaniu pożywienia, płomienie strawiły jego dom i wszystko, co posiadał. Stanął nad pogorzeliskiem ogłuszony żalem i gniewem. Boże, jak mogłeś mi to zrobić! – zawołał.

Jednakże rankiem, następnego dnia obudził go dźwięk syreny. Do wyspy zbliżał się statek, który przybywał, aby go uratować.

Skąd wiedzieliście, że tu jestem? – zapytał znużony rozbitek swoich wybawców. Zobaczyliśmy twoje sygnały dymne – odrzekli.

Łatwo jest utracić wiarę, kiedy sprawy idą źle. Pamiętaj, następnym razem kiedy twoja chata spali się doszczętnie, może to właśnie sygnał, który przywoła Boską Łaskę.

Z internatu tłum. J.R.

powrót do spisu treści numeru 14 - marzec-kwiecień 2003


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.