WIARA CZYNI CUDA!
Opowiem
wam pewną prawdziwą historię. Pewien pastor wychodząc z domu zauważył na
podwórku małego kotka. Zwierzątko wdrapało się na dość wysokie drzewo i utknęło
między gałęziami, bojąc się zejść. Pastor podszedł do niego, przywoływał, namawiał
do zejścia, wabił ciepłym mlekiem, ale kociątko uparcie tkwiło w górze i
rozpaczliwie miauczało. Niestety drzewo było zbyt wiotkie, by utrzymać ciężar
człowieka, więc pastor wpadł na pomysł, że przywiąże linę do mocnej gałęzi,
drugi koniec przyczepi do samochodu i powoli odjedzie na taką odległość, żeby
korona drzewa przygięła się ku ziemi. Wtedy będzie mógł swobodnie zdjąć kotka.
Tak
też zrobił. Odjeżdżał po kawałku, cały czas sprawdzając odległość jaka dzieliła
go od drzewa, aż wreszcie stwierdził, że jeśli posunie się do przodu jeszcze
odrobinę, drzewo ugnie się dokładnie tak, by mógł dosięgnąć zwierzaka.
Niestety, gdy ruszył, lina zsunęła się z gałęzi, korona drzewa gwałtownie
poszybowała na dawne miejsce, a kotek jak wystrzelony z procy przeleciał po
niebie szerokim łukiem i zniknął pastorowi z oczu.
Pastor
był zdruzgotany! Natychmiast przeszedł się po okolicy, rozpytując w sąsiedztwie
czy ktoś przypadkiem nie widział małego kotka. Ale nic z tego – nikt nie
widział bezpańskiego kociaka. Nie mogąc zrobić nic więcej, pastor pomodlił się:
„Panie, po prostu powierzam Ci los tego kotka,” i zajął się swoimi sprawami.
Kilka
dni później, gdy robił zakupy w supermarkecie spotkał jedną ze swoich
parafianek. Przypadkiem zerknął do jej koszyka i zauważył w nim karmę dla
kotów. Zdziwił się niepomiernie, jako że ta kobieta słynęła w okolicy ze swojej
niechęci do tych zwierząt, więc zaintrygowany zapytał: „Dlaczego kupuje pani
jedzenie dla kotów, skoro ich pani nie cierpi?”
„Nie
uwierzy pan, pastorze,” odrzekła i opowiedziała mu jak to jej córeczka od dawna
błagała ją o kotka, a ta ciągle odmawiała. Przed kilkoma dniami dziecko znów
zaczęło prosić, więc zniecierpliwiona matka powiedziała: „Dobrze, jeśli Bóg
podaruje ci kota, pozwolę ci go zatrzymać.” „Widziałam, jak mała wyszła na
podwórko, uklękła i zaczęła się gorąco modlić, prosząc Pana, by ofiarował jej
wymarzonego przyjaciela. I naprawdę, pastorze, nie uwierzy pan, ale widziałam
to na własne oczy. Nagle na niebie pojawił się kotek z rozpostartymi łapami, nadleciał
lotem błyskawicy i wylądował przed moją córką!” Nigdy nie wątpcie w
nieograniczoną Moc Boga!
Z internetu w j. ang.
- nadesłała Irena Czajkowska,
- tłum. Joanna Gołyś
(opowiadanie
dedykuję pewnemu Chłopcu,
który bardzo chce mieć psa! - tłumaczka)