Swami żegna absolwentów i chwali Prezydenta Indii

Wyjątki z Boskiego dyskursu wygłoszonego przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę w czasie uroczystości konwokacji  (wręczenia dyplomów absolwentom) 22 listopada 2002r. w aśramie Prasanthi Nilayam

Drodzy studenci!

Porzućcie zamysł wyjazdu do obcych krajów w celu zdobycia wyższego wykształcenia albo podjęcia pracy. Nawet jeśli nie możecie znaleźć zatrudnienia we własnym kraju, pozostańcie tutaj i służcie krajowi. Służcie społeczeństwu. Przysparzajcie honoru i chwały swojej ojczyźnie, Bharatowi (Indiom). Dostąpcie takiej chwały, by mówiono: ten student jest bohaterem w działaniu i bohaterem w sadhanie.

    Wszyscy znacie Abdula Kalama, Prezydenta Indii i głównego gościa dzisiejszej uroczystości. Mogę wam powiedzieć, że on nie wyjeżdżał za granicę w poszukiwaniu pracy czy pieniędzy. Jest wielkim naukowcem. Całą naukową wiedzę zdobył wyłącznie na hinduskich uniwersytetach. Cóż w tych obcych krajach jest, czego nie ma tutaj? [...]

Abdul Kalam, Prezydent Indii

Obecnie niektórzy studenci nie znają narodowego hymnu i nie wiedzą jak go śpiewać. Ale, o dziwo, bardzo dobrze znają liczne piosenki z filmów. Dlaczego nie uczycie się śpiewać narodowego hymnu i nie staracie się zrozumieć chwały i cech Bharatu opiewanych w tej pieśni? [...]

Dziś wieczorem nasi studenci odegrają przedstawienie. Jego fabuła oparta jest w rzeczywistości na życiu Abrahama Lincolna [o którym Swami mówił wcześniej w tym dyskursie]. W przedstawieniu młody człowiek pragnął studiować medycynę. Chciał zostać lekarzem. Ciężko pracował, uczył się nawet przy świetle ulicznych lamp i został przyjęty na studia medyczne. Musiał jednak za naukę zapłacić 500 000 rupii, na co nie było go stać. Jego ojciec, widząc przygnębienie syna, pocieszał go: „Mój drogi synu! Nie martw się. Bóg jest po to, by spełnić twoje pragnienie. On zawsze ochrania wszystkich ludzi.” Te mądre słowa zostawiły niezatarty ślad na jego sercu. Następnego dnia usiadł w uczelnianym ogrodzie i zaczął pisać list do Boga, w którym przedstawił swoje pragnienie i wyjaśnił niemożność jego spełnienia. „Boże! Ludzie mówią, że jesteś wszechobecny; mój ojciec też to samo mi powiedział. Mam pełne zaufanie do słów mojego ojca. Jeśli naprawdę jesteś wszechobecny, dlaczego nie przejawisz się przede mną i nie spełnisz mego pragnienia?” Gdy w taki sposób pisał list, zadzwonił dzwonek a on pośpiesznie wstał, by pójść na zajęcia. Nie zauważył, że w trakcie tej czynności list wypadł spomiędzy książek. Po pewnym czasie do ogrodu przyszedł zamożny człowiek i zauważył list. Podniósł go i przeczytał. Bardzo go wzruszyła determinacja chłopca do studiowania medycyny i jego bezsilność wobec ograniczeń finansowych. Poszedł więc prosto do dyrektora tej placówki, pokazał mu list chłopca kierowany do Boga i zapłacił gotówką całą sumę opłat za wszystkie pięć lat nauki. Poprosił dyrektora, aby nie wyjawiał chłopcu jego tożsamości, zanim nie skończy studiów. Dyrektor wezwał chłopca i rzekł: „Drogi synu! Nie martw się o opłaty. Ktoś już pokrył za ciebie wszystkie koszty. Masz pełną wiarę w Boga. Z łaską Boga na pewno skończysz studia z wyróżnieniem.” Kiedy skończył studia medyczne i został lekarzem, przyjaciele gratulowali mu mówiąc: „Staniesz się znanym lekarzem i będziesz zarabiał masę pieniędzy.” Wtedy chłopiec odrzekł: „Nie interesuje mnie zdobywanie pieniędzy. Podjąłem studia medyczne w celu pomagania ludziom. Moje życie jest poświęcone służbie dla społeczeństwa. Tak jak otrzymywałem wykształcenie nic nie płacąc, tak pragnę służyć ludziom bez pobierania od nich jakichkolwiek opłat.” Czy dziś spotkacie takich chłopców? Bardzo rzadko. Nie możecie oddać dziecka do żadnej szkoły bez płacenia. Już nawet dla noworodków dokonuje się rezerwacji miejsca w szkole. Za miejsce trzeba zapłacić 20 do 30 tys. rupii. Ale wiara może zdziałać cuda. Osoba, która ma ufność w siebie i bezwzględną wiarę w Boga, może osiągnąć wszystko. Kluczową sprawą jest wiara. Jak w tym świecie można żyć bez wiary?

„Ludzie stracili swoje oczy wiary. W tym świecie stali się ślepi"                  (wiersz telugu).

Nie ma pożytku z otwierania ćarma ćakszu (fizycznych oczu). Otwórzcie swoje dźńana ćakszu (wewnętrzne oko). Dopiero wówczas osiągniecie oczekiwany skutek.

Ucieleśnienia miłości!

Długo studiowaliście w instytucji Swamiego. Czy kiedykolwiek wydaliście jakieś pieniądze na wasze kształcenie tutaj? Powiedzcie Mi szczerze. Zawsze martwię się, czy nie musieliście wydawać pieniędzy z jakiegoś powodu w czasie swojego pobytu w tym Instytucie. Wyjawię małe wydarzenie, które miało miejsce jakiś czas temu. Normalnie takich rzeczy nie rozgłaszam. W okresie egzaminów studenci zwykle uczą się przez całą noc przy zapalonym świetle. Pewnego dnia kierownik domu studenckiego zalecił mieszkańcom ograniczenie czasu nocnej nauki, gdyż narastają opłaty za elektryczność. Studenci jednak nie zważali na tę radę i dalej uczyli się do późnych godzin nocnych. Skutek był taki, że rachunek za elektryczność osiągnął ogromną sumę. Dokładnie na dwa miesiące przed egzaminami zakład energetyczny odłączył prąd od akademika z powodu niezapłaconego rachunku. Nie można ich za to winić, gdyż jest to ich obowiązek. W pokojach nie było więc światła. Studenci musieli przechodzić mnóstwo niewygód. Kierownik przyszedł do Mnie i przedstawił Mi ich trudną sytuację. Spytałem, dlaczego wcześniej nie dał Mi o tym znać. Kierownik odparł: „Swami! Wydajesz takie ogromne sumy na kształcenie studentów. Tak wielką bierzesz odpowiedzialność. Jak mógłbym jeszcze dokładać obciążeń? Nie powiadamiałem Cię mając to na uwadze.” Zapytałem o wielkość rachunku. Odpowiedział, że było to 70 000 rupii. Poleciłem mu wtedy: „Natychmiast idź i zapłać całą sumę. Poproś zakład energetyczny, aby niezwłocznie przywrócili prąd. Nie mów studentom nic, o czym tu rozmawialiśmy.” Tak więc, zadaję sobie wiele trudu, by zadbać o wygody i dobro studentów.

Dzisiaj wręczyłem Paramahamsie czek na sześć milionów rupii w celu zdeponowania na konta sześćdziesięciorga dzieci adoptowanych w ramach programu „Śri Sathya Sai Dinadźanodaharana Pathakam". Jakiś czas temu przypadkowo przeczytałem doniesienie o matce, która popełniła samobójstwo po uprzednim podaniu trucizny swoim trojgu dzieciom. Uciekła się do tak makabrycznego czynu, gdyż nie było nikogo, kto by się nimi zaopiekował po śmierci jej męża. Było Mi  bardzo smutno, gdy czytałem tę wiadomość. Nasz kraj, Bharat, zdobył imię Annapurna (Bogini żywności). Jak możemy w tak świętym kraju pozostawać niemymi świadkami ludzi umierających z głodu i ubóstwa? Dlatego postanowiłem podjąć projekt adopcji i zaspokojenia podstawowych potrzeb w zakresie wyżywienia, okrycia i dachu nad głową dzieci, które straciły ojca, a w niektórych przypadkach oboje rodziców. Zadbaliśmy także o ich naukę. Dzieci te pochodzą z rejonów Bukkapatnam, Kothacheruvu i Puttaparthi. Należą do bardzo biednych rodzin, które nie mogą same się utrzymać. Powiedzieliśmy dzieciom: „Damy wam jedzenie, mieszkanie i wykształcenie. Będziecie samowystarczalne. Nie martwcie się.”

W ciągu zaledwie miesiąca zbudowaliśmy im domy. Na każde dziecko zdeponowane zostało sto tysięcy rupii. Do czasu, gdy skończą się uczyć, pieniądze te zwielokrotnią się do trzystu lub czterystu tysięcy. Będą dobrze sytuowane na życie. Początkowo, kiedy te rzeczy oznajmiono, ludzie nie mogli w nie uwierzyć. Jak mogliby wierzyć? Odciąga ich nieprawda. Gdy mówi się im prawdę, nie są na nią gotowi.

Dzieci mają zapewnioną bardzo dobrą opiekę. Paramahamsa dba o nie z wielką miłością. Dzieci codziennie są tu przywożone autobusem na darśan Swamiego. Są niezmiernie szczęśliwe. Wszystkie uczą się nawet wedyjskich mantr. Kiedykolwiek pytam je: „Czy jesteście szczęśliwe?”, odpowiadają: „Tak Swami. Czy może być inaczej, gdy Ty dbasz o nas niczym drzewo spełniające życzenia?” Są tak szczęśliwe, gdyż są otoczone opieką z miłością. Pieniądze nie mogą dać takiego szczęścia. W ten sposób prowadzimy wiele świętych przedsięwzięć. Nie interesuje Mnie nagłaśnianie ich. Niektórzy ludzie mogą w to nie wierzyć, ale nie przeszkadza Mi to. Nie zrezygnuję z Mojego postanowienia. Powinniśmy pomagać biednym i potrzebującym. Powinniśmy starać się ich podźwignąć. W końcu oni także są istotami ludzkimi i powinniśmy ich traktować jak swoich.

Studenci!

Skończyliście naukę i pora wracać do swoich miejscowości, podjąć pracę i pomagać rodzicom. Od czasu do czasu możecie tu przyjeżdżać podładować baterie. W przeciwnym wypadku możecie zapomnieć wszystkiego, czego się tu nauczyliście. Wasz dotychczasowy pobyt tutaj nabierze sensu tylko wówczas, gdy będziecie praktykować to, czegoście się tutaj nauczyli.

(Swami poprosił Raghupathy Rao, aby wstał.) Stracił on ojca, kiedy był bardzo mały. Przyszedł tutaj ze swoją matką. Dałem jej pracę w internacie w Anantapurze. Po pewnym czasie ona również zmarła. Wtedy sprowadziłem tego chłopca tutaj i wykształciłem go. Ukończył magisterium i obecnie pracuje jako wykładowca w naszym oddziale w Brindawanie. Studiował ze śraddhą (pilnie). Opiekowałem się wieloma takimi uczniami i studentami. Jest to Mój obowiązek, gdyż wszyscy są Moi. Należę do nich, a oni należą do Mnie. Ponieważ są otoczeni taką miłością, wyrastają na doskonałych obywateli. Tu macie najlepszy przykład. Jest on bardzo dobrym chłopcem. Nigdy starszym nie odpowiada niegrzecznie i nigdy innych o nic nie prosi. Na samym początku powiedziałem mu: „Jeśli czegokolwiek potrzebujesz, nie proś nikogo. Przychodź prosto do Mnie, a ja ci to dam.”

Mówię wam o tym po to, byście i wy podjęli się tak świętej pracy. Służenie społeczeństwu jest bardzo ważne. Najlepszy sposób wyrażania miłości do Boga to kochać wszystkich i pomagać wszystkim. Niech inni myślą co tylko chcą; wy powinniście trzymać się tej świętej ścieżki. Pomagajcie swoim rodzicom. Nigdy nie rańcie ich uczuć. Jest to esencja wykształcenia.

Edukacja prowadzi do skromności, której owocem jest uznanie. Uznanie zapewnia wszelkie bogactwa, dzięki którym człowiek osiąga szczęście tutaj i na drugim świecie                  (wiersz telugu).

Skromność jest znakiem rozpoznawczym wykształcenia. Porzućcie ego i z ufnością służcie społeczeństwu. Studenci, którzy nie mieli ani grosza, teraz zarabiają co miesiąc tysiące rupii. Są to dobrzy chłopcy, dlatego nie będą mieli żadnych problemów. Zadbam o ich przyszłość. Powiedziałem temu chłopcu, że jeśli chce, może wyjechać i podjąć pracę. Ale on nie chciał nigdzie wyjeżdżać. Dałem mu więc pracę z dobrą pensją. Ktokolwiek jest, nie chcę, by pracował tutaj bez pobierania pensji. Ludzie z zewnątrz mogą o tym nie wiedzieć. Nie biorę od nich ani grosza. Podejmuję dobre działania, a zatem czegokolwiek potrzebuję, samo to do Mnie przychodzi. Przyjeżdża tu setki tysięcy wielbicieli. Czy proszę kogokolwiek o cokolwiek? Nigdy. Jest wielu wielbicieli, którzy przyjeżdżają tutaj od ponad czterdziestu lat. Ale ja nie prosiłem ich o żadną przysługę. I nigdy nie poproszę. Nie porzucę swego postanowienia i będę dalej wykonywał dobrą pracę z mocnym postanowieniem. Moja Misja na pewno się powiedzie. Nigdy nie zawiedzie.

Dziećmi trzeba się dobrze opiekować. Młodzi mężczyźni i kobiety powinni zostać ukształtowani na idealnych obywateli. Dla Mnie nie ma większego szczęścia. Dzieci są Moim bogactwem. Jestem szczęśliwy, gdy wybijają się w życiu i zdobywają dobrą opinię. Niczego więcej nie oczekuję.

Studenci!

Dzisiaj otrzymujecie swoje tytuły. Ten uniwersytet nadaje wam stopień naukowy na podstawie wykształcenia, ja zaś nadaję wam stopień z wiedzy, którą nazywam Educare. Ten tytuł, którym Ja was darzę, wiąże się z atmanandą (błogością atmiczną). Tym jest educare. Ze swoich obowiązków wywiązujcie się solidnie, a Ja zadbam o wasze potrzeby. Nie dopuszczajcie do siebie lenistwa. Lenistwo to rdza i kurz; realizacja to ideał i spokój [po angielsku jest tu gra słów]. Gotujcie się do marszu drogą samorealizacji.

Bardzo się cieszę, że przyjechał tu nasz Prezydent Abdul Kalam i uczestniczył w konwokacji jako główny gość. Żywi on ogromną miłość do tego narodu. Z urodzenia jest muzułmaninem, ale nie czyni z tego powodu żadnych różnic. Jednakowo kocha wszystkich i jednakowo wszystkich traktuje. Całą swoją wiedzę zdobył tu na miejscu, w Indiach. Jest pierwszorzędnym naukowcem. W tym kraju jest wielu naukowców, ale jaki z tego pożytek? Podobnie jak w tym [głupawym] wierszyku „Twinkle twinkle little star, how I wonder what you are?” (Świeć, gwiazdeczko, świeć, jakżem ciekaw czym tyś jest), pociągają ich obce kraje. Lecz Abdul Kalam nie należy do takich ludzi. Nie ma w nim ani śladu ahamkary (ego). Czyste serce jest jego najpiękniejszą alamkarą (ozdobą). Jest wzorem cnót. Dlatego właśnie mógł zostać Prezydentem tego kraju. Życzę mu, by w czasie swojej kadencji przywrócił nieskazitelną chwałę Bharatowi.

(Uroczystość zakończyła się wspólnym odśpiewaniem hymnu narodowego.)

[tłum.: KMB]

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.