Rola kobiet w Złotym Wieku     numer 11 wrzesień-październik 2002

Connie Shaw

     Connie (www.connieshaw.com) jest wieloletnią wielbicielką Bhagawana Śri Sathya Sai Baby i autorką książki  Wake Up Laughing – My miraculous life with Sai Baba (Budź się ze śmiechem – moje cudowne życie z Sai Babą). Przedstawiamy jedno z jej wystąpień podczas wizyty w Vancouver (Kanada) w czerwcu 2001 r. dokąd przyjechała z Colorado w USA. Tekst ten zaczerpnęliśmy z The Ramala Centre Newsletter z marca 2002 r.

    Aby osiągnąć wewnętrzny pokój, który odzwierciedli się we wszystkich aspektach życia społecznego, wszyscy - chłopcy i dziewczęta, mężczyźni i kobiety -  będą musieli skupić się na trzech rzeczach. Są to:

1.    Nowa wizja – nowe widzenie siebie, społeczeństwa i tej planety.

2.    Nowe wartości – nowe wartości, wiążące się z odwiecznymi wartościami które podtrzymują życie na Ziemi: miłość, pokój, prawda, prawość i niekrzywdzenie.

3.    Nowe strategie – nowe sposoby zmiany społeczeństw na całym świecie.

    Co mamy na myśli mówiąc nowa wizja? Nowa wizja oznacza, że wszyscy ludzie i wszystkie gatunki muszą być uszanowane, że aby zapoczątkować i utrzymywać pokój we wzajemnych relacjach, w domach i innych miejscach, społecznościach i narodach, musimy położyć kres wykorzystywaniu ludzi starszych, biednych, niepiśmiennych, bezrobotnych, mniejszości narodowych oraz dzieci i kobiet. Jeśli będziemy dalej zanieczyszczać powietrze, wody i glebę, bardzo szybko popełnimy planetarne samobójstwo. Czas ucieka.

    Po co nam nowe wartości? Muszą one być wykorzystane jako wzorce dla każdego wynalazku, każdego planu, we wcielaniu w życie każdej idei. Musimy stawiać sobie pytania: czy dana działalność nam zaszkodzi, czy zaszkodzi naszym dzieciom, czy zaszkodzi Ziemi albo jakiemukolwiek gatunkowi, czy zaszkodzi naszym wnukom?

    A nowe strategie? Te bezwarunkowo muszą uwzględniać lokalne korzenie, współpracę międzywyznaniową, międzykulturową i interdyscyplinarną – między wszystkimi ludźmi we wszystkich warstwach społeczeństwa. Dzisiaj na świecie mamy gigantyczny niedobór przywódców, zarówno na poziomie lokalnym, jak i narodowym. Gdyby nasi liderzy wiedzieli jak lepiej wszystko robić, już by to robili lepiej. Gdybyśmy my wiedzieli jak lepiej spędzać życie, już byśmy to robili lepiej. Potrzebujemy większej jasności, więcej wglądu i więcej przewodnictwa w życiu.

    Przywrócenie świętości życia zależy od nas wszystkich, ale Sai Baba mówi, że obecnie w tym względzie kobiety zaczynają przejmować role liderów. Czym może być to duchowe porozumienie, które byłoby w stanie wszędzie zdopingować kobiety do działania, do zainspirowania mężczyzn, chłopców, dziewcząt i kobiet do wstąpienia na drogę szlachetnego życia? Chciałabym zasugerować kilka kluczowych zasad koniecznych, jeśli mamy odnosić sukcesy w tym względzie.

1.    My kobiety musimy być bezwzględne wobec samych siebie, w jasnym dostrzeganiu naszych egoistycznych umysłów, wytworów takich umysłów i wtórnych osobowości oraz w wychodzeniu ponad ego.

2.    Traktując siebie rygorystycznie, musimy być współczujące oraz wyrozumiałe i twórcze w prowadzeniu naszych rodzin, w stosunku do sąsiadów i znajomych. Musimy przekonywać przykładem.

3.    Musimy ponownie wprowadzić do społeczeństw – tak wschodnich, jak i zachodnich – głęboką i przekonującą wiedzę o szacunku i wierze w święty żeński aspekt Boga i w nas same.

    Inaczej ujmując te zasady: po pierwsze, my kobiety musimy przejść od słów do czynu. Na nic się nie zda, jeśli poprzestaniemy na mówieniu. Po drugie, musimy przewodzić śmiało, zręcznie i skromnie. Po trzecie, musimy szanować nasze kobiece intuicyjne aspekty oraz musimy do tego samego zachęcać naszych chłopców i mężczyzn, musimy pomóc im rozpoznać i w pełni zrozumieć to, że w intuicji jest siła, że w czułości jest siła, że w życzliwości jest siła. Musimy uczyć ich, że nie powinni się obawiać wzięcia odpowiedzialności za swoje emocje, za porozumiewanie się i związki z nami, że wszyscy musimy jednakowo odpowiadać za naszą miłość i nasze życie, nie bojąc się ani żyć, ani umrzeć, ani wchodzić w związki. Wszyscy musimy dorosnąć – to zrozumiałe. To, czy ten proces będzie radosny, czy nie, zależy od nas.

    Jak mamy wcielać w życie to, o czym mówimy? Po prostu nie zrzędząc, nie rażąc, nie kontrolując i nie manipulując. Drogie panie, postawmy sprawę jasno, wszystkiego tego już próbowałyśmy i nic z tych rzeczy nie działało. Nikomu nie podoba się fakt, że mężczyźni nie słuchają, że nie zwracają uwagi; poza tym to nie całkiem fair wobec nich. Jak więc to zrobimy? Stając się entuzjastycznymi, subtelnymi, wspierającymi mentorkami i kierowniczkami rodziny utalentowanych ludzi. Tak się składa, że żyjesz w rodzinie utalentowanych ludzi, trzeba ich więc traktować jako takich; im potrzeba uznania, zachęty, prawdziwego przewodnictwa. Naszym zadaniem jest wspierać talenty i prowadzić każdego wokół nas. Jeśli im się uda, nam się uda. Takie jest nasze zadanie, takie jest zadanie każdego człowieka na Ziemi, ale my musimy zachowywać się jak błyskotliwi marszałkowie polowi – bardzo współczująco, bardzo stanowczo. Musimy się więcej uczyć o porozumiewaniu, o gospodarowaniu czasem, o przewodzeniu. Istnieje wspaniała książka porucznika dr M.L. Chibbera zatytułowana Sai Baba's Mahavakya on Leadership (Doniosłe wypowiedzi Sai Baby o przewodzeniu), która zawiera wiele przydatnych wiadomości o kierowaniu. To doskonała pozycja. W Toronto (Kanada) istnieje ponad dwadzieścia Ośrodków Sai z tysiącami wielbicieli i wielu z nich czyta tę książkę. Studiują ją w szczególności młodzi ludzie.

Wszyscy powinniśmy okazywać cechy, takie jak: pogoda ducha, pomysłowość, poczucie humoru i mądrość. Możemy studiować wzniosłe żywoty naszych wielkich bohaterów i świętych. Powiedzmy otwarcie, życie większości dzisiejszych sław, mistrzów sportu i politycznych przywódców naprawdę nie jest specjalnie inspirujące. W istocie, raczej z rozczarowaniem słucham o ich żałosnych romansach, gdy tymczasem mamy tysiące świętych i bohaterów, których kroniki życia można znaleźć w bibliotekach całego świata. Czytając je możemy zapoznać się z godzinami próby jakie przeżyli, ich przejściami, wyzwaniami, chwilami przygnębienia, z ich jakże ludzkimi losami. Wszyscy możemy odnaleźć w nich coś z własnych doświadczeń, gdyż wszyscy podobnie cierpieliśmy, wiemy co to za uczucie, bardzo dobrze znamy ból, aczkolwiek cierpienie jest wolnym wyborem. Wszyscy wiemy jak cierpieć, ale czy rozumiemy, że wcale nie musimy tego robić? Szczęśliwie się składa, że mając obecnie na Ziemi Sathya Sai Babę, nie musimy cierpieć, możemy z tego zrezygnować – jeśli chcemy, ale nikt nie będzie nas do tego zmuszał. Sami musimy o tym zdecydować.

Matki, ważne jest, byście uczyły swoje córki jak być partnerkami, a nie zależnymi kobietami-bluszczami. Słyszałam ostatnio jak pewne Hinduski rozmawiały o tym, że jako kobiety Sai postanowiły zrewidować praktykę dawania posagu i jej wpływ na społeczeństwo w kontekście takich wartości jak miłość, niekrzywdzenie i współczucie. Tutaj, na Zachodzie, my kobiety możemy natomiast przeanalizować jak stałyśmy się narzędziem reklamy i zostałyśmy zniewolone przez artykuły, których w rzeczywistości nie potrzebujemy. Powinnyśmy rozważyć, czy chcemy naprawdę przerwać nasze uzależnienie od ciągłego zabiegania o uwagę innych ludzi, o uznanie, pochwały, miłość i aprobatę poprzez określonego rodzaju postępowanie, ubieranie się, zachowanie, trawiąc na to całą naszą energię w poniżającej nadziei, że jakimś sposobem dzięki temu uzyskamy to, czego pragniemy? Czy zauważyłyście, że wszyscy szukamy u innych ludzi rzeczy, które możemy otrzymać jedynie od Boga? Jeśli chcesz miłości, daj ją sobie sama; jest jej w bród. Jeśli chcesz szacunku, daj go sobie sama. Chcesz czasu lub uwagi, daj to sobie sama. Uczcie swoich synów samodzielnego prania własnych rzeczy, prasowania własnych koszul, przyrządzania prostych posiłków, tak by radzili sobie sami. Zważcie, że gdy wasi synowie dorosną, być może nie ożenią się, może się rozwiodą (odpukać!); wiele rzeczy może się im przytrafić i jak wówczas sobie poradzą? Nie uzależniajcie od siebie swoich mężów i dzieci. Takie wychowanie produkuje kaleki. Nie robicie im tym przysługi, a zresztą macie większe zadanie do wykonania. Nasze życie nie ma być poświęcone tylko dla tych kilkorga; żyjemy dla wielu.

Gdy starannie wypełniamy swoje obowiązki na przydzielonym polu, nasze pole służby poszerza się. Nie trzeba nawet się tego dopominać. Będzie się poszerzać coraz bardziej. Nigdy w moim życiu nie przeszło mi przez myśl, że będę podróżować po całym świecie przemawiając do publiczności takiej jak ta, na podobne tematy. Nie miałam pojęcia, jak mogłabym być wykorzystana jako instrument, ale nauczyłam się nie mówić Bogu 'nie'. Nie do mnie należy kwestionowanie tego, co On dla mnie zamierzył. Podobnie nie wasza sprawa, jeśli On zamierza zrobić z was mówcę, albo nauczyciela, albo uzdrawiacza, albo wykorzysta was w jakiś inny sposób. Po prostu powiedzcie ochoczo: „Boże, jeśli widząc mnie myślisz, że mogę to zrobić, będziesz musiał bardzo mi pomóc, gdyż ja myślę, że nie dam rady”. Bóg odpowie: „W porządku, gdyż to Ja jestem wykonawcą, ty nim nie jesteś; proszę więc, bacz na Mnie i stosuj się do Moich wskazówek”.

Kiedy ludzie wchodzą w pozbawione spełnienia związki z innymi ludźmi, np. dla zapewnienia bezpiecznych dochodów, albo posiłków lub prania, albo dlatego, że są samotni, w efekcie może ich to  drogo kosztować. W rzeczywistości nie musicie tego robić. Zatem, matki, musicie uczyć swoje dzieciaki umiejętności zadbania o siebie, a wtedy nie będą musiały pakować się w związki tylko po to, by zyskać pozory bezpieczeństwa, które obrócą się w ból i cierpienie. To zadziwiające, że my ludzkie istoty decydujemy się tak postępować. Tak więc, drogie panie, wszystkie musimy dorosnąć, jeśli mamy dokonać inauguracji nadchodzącego Złotego Wieku. Nie musi to być bolesne. Może to być proces niezmiernie wyzwalający, pełen zabawy i radości.

Chciałabym teraz opowiedzieć wam pokrótce o wolności od myślowych uzależnień. Jednym z nich jest narzekanie. Wszyscy już teraz od ręki możecie ustanowić w rodzinie lub w pracy forum pięciominutowego narzekania. Polega to na tym, że każda osoba w domu lub pracy otrzymuje codziennie pięć minut i ani chwili dłużej, żeby sobie ponarzekać. Jeśli ktoś już narzekał z rana przez pięć minut, musi poczekać 24 godziny zanim może zrobić to znowu. Jeśli ktoś będzie wybrzydzał przez całe pięć minut codziennie o tym samym, po jakimś czasie zacznie to być śmieszne. Będzie miał tego absolutnie dość, tak jak wszyscy inni, i wtedy zacznie uświadamiać sobie, co jego przyjaciele i rodzina musieli cały czas znosić! Moja matka niedawno zadzwoniła do mnie i powiada: „Kochanie, właśnie zdałam sobie sprawę z czegoś o sobie. Lubię narzekać, naprawdę lubię ponarzekać”. Odpowiedziałam: „Wiem, Mamo, ja też to w sobie zauważyłam, ale wzbudziło to we mnie takie obrzydzenie do siebie, że postanowiłam się zmienić. Uzmysłowiłam sobie, że po prostu nie zważałam na to, co mówię”. Moi biedni przyjaciele i rodzina musieli znosić wszystkie moje narzekania po prostu dlatego, że nie uważałam na to, co wychodzi z moich ust. Zarzucałam więc wszystkich wokół ciągłymi narzekaniami. Byłam zwyczajnie nieświadoma. Nie ma złych ludzi, są tylko ludzie zagubieni. Próbujemy postępować najlepiej jak potrafimy, ale gubimy się.

Wszyscy ludzie, którzy cierpią, są błogosławieni Łaską Boga. Dlaczego cierpią? Dlatego, że tylko cierpienie skłoni ich do zwrócenia się ku wnętrzu i do dociekania. Kim jest ten, który cierpi? To tylko ego. Zapewniam was, że wasze szczęście nie zależy od okoliczności. Niezależnie od tego czy jesteście chorzy czy zdrowi, samotni czy w małżeństwie, zatrudnieni czy bezrobotni, bogaci czy biedni, możecie, a w istocie powinniście, nauczyć się trwać w głębokim spokoju i szczęściu. Lwią część ubiegłego roku spędziłam w wózku inwalidzkim, gdyż złamałam nogę i kostkę w związku z czym założono mi metalową płytkę i dziewięć śrub, by utrzymać stopę przy nodze. Przez cały okres tego doświadczenia pozostawałam w głębokim spokoju. W życiu byłam bogata i biedna, miałam pracę i byłam bez pracy, byłam samotna i zamężna, i musiałam nauczyć się jak być spokojną i szczęśliwą oraz zaniechać i odpuścić sobie wszystkie okoliczności, gdyż one nie mają żadnego wpływu na to czym jestem albo czym wy jesteście. Jesteśmy doskonałymi, nieskalanymi i potężnymi istotami duchowymi, które żyją wiecznie, których nie dotykają panujące wokół nich warunki. Nie dajcie się zwieść i nie ulegajcie okolicznościom.

Sai Baba mówi: „Zrób jeden krok w moim kierunku, a ja zrobię sto w twoim. Uroń tylko jedną łzę, a ja zetrę sto z twoich oczu. Z wieku na wiek inkarnuję się w celu ochrony ludzi prawomyślnych, zniszczenia zła i osadzenia prawości na solidnych podstawach.

Mówi też: „Wielu ludzi nie chce uwierzyć, że poprawi się sytuacja na tej Ziemi, że życie będzie szczęśliwe i pełne radości oraz że Złoty Wiek naprawdę powróci. Zapewniam was, że to boskie ciało nie przyszło na próżno. Odniesie sukces w odwracaniu wielkiego kryzysu, jaki ogarnął ludzkość.”

    Ktoś pewnego razu zagadnął Mahatmę Gandhiego: „Proszę pana, czy mógłby pan w trzech słowach ująć istotę swoich nauk”. Bez mrugnięcia okiem Gandhi spytał: „Trzema słowami?” Osoba pytająca potwierdziła: „Tak”. Wtedy Gandhi odrzekł: „Wyrzeczenie i radość”. Czym jest to, czego wy i ja wyrzekamy się? Dzięki łasce Boga i z pomocą nauk Sai Baby, przy maleńkim udziale naszych chęci, wyrzekamy się egoizmu. Zrzekamy się beznadziei, izolacji, litowania się nad sobą i radujemy w pożytecznych uczynkach bezinteresownej służby. Pozwalamy odejść uzależnieniom i świętujemy trzeźwość. Odrzucamy plotki i pielęgnujemy prawdziwą przyjaźń. Poświęcamy się jako instrumenty Boga i podziwiamy jego cuda. Wreszcie, poprzez odwagę i mądrość wyrzekamy się kontroli oraz manipulacji i radujemy pokojem.

 [tłum.: KMB]


powrót do spisu treści numeru 11 wrzesień-październik 2002


 

Stwórz darmową stronę używając Yola.