Kim jest Sai Baba?

Ram Das Awle

Świadectwa współczesnych Mistrzów

    Jedną z największych Świętych tego stulecia była kobieta zwana Anandamoyi Ma. (Imię to oznacza „Matka Przeniknięta Błogością”. W Autobiografii jogina zamieszczono jej zdjęcie, na którym stoi obok Paramahansy Joganandy.) Była ona istotą tak czystą i przepełnioną Bogiem, że szerokie rzesze ją samą uważały za Boską Inkarnację. Wydawało się, że nie ma w niej nic poza Bogiem, jej słowa zaś były samą Prawdą. Według tego, co mówi jeden z jej najbliższych wielbicieli z Zachodu, na przestrzeni lat często zadawano jej to samo pytanie: „Kim jest ów Sathya Sai Baba, o którym ciągle słyszymy?” Nigdy nie udzielała na nie odpowiedzi. Gdy jednak pytanie powróciło w ostatnim roku jej życia, tym razem odpowiedziała, co następuje: „To ciało odpowie na to pytanie  raz tylko i więcej go nie stawiajcie. Sathya Sai Baba jest najpotężniejszą inkarnacją Boga, jaka kiedykolwiek zstąpiła na ziemię i drugiego takiego jak On nie będzie przez następne sześćdziesiąt stuleci.
    To zdumiewające świadectwo nabrało dla mnie jeszcze większej mocy, gdy nie tak dawno wybrałem się do jednej z aśram Anandamoyi Ma w Himalajach. Kiedy podzieliłem się powyższym cytatem z tamtejszym Swamim, poinformował mnie, że Anandamoyi Ma dodała wtedy jeszcze: „Nic dziwnego, że wciąż słyszycie o Sai Babie. On jest Awatarem tej jugi! (Awatar to inkarnacja Boga; juga zaś, to era trwająca wiele tysięcy lat.)
     Inni Święci składali podobne świadectwa. Do Paramahansy Joganandy przybyła jedna z bliskich amerykańskich wielbicielek, na krótko zanim opuścił swe ciało fizyczne. „Mistrzu,” powiedziała „wiem, że planujesz opuścić swoje ciało. Musisz mnie zabrać ze sobą! Jesteś moim Bogiem!”
    „Bzdura,” odpowiedział Jogananda. „Bóg to Bóg; ja jestem twoim Guru.”
     „Ależ Mistrzu, jeśli odejdziesz beze mnie, popełnię samobójstwo!”
„Dość tych głupstw! Obecnie Sam Bóg inkarnował na ziemi, w Południowych Indiach. Zwą Go Sai Baba. Kiedy odejdę, będziesz żyła przy Nim.” (Ta przepowiednia się sprawdziła – po śmierci Joganandy, wielbicielka spędziła resztę życia w aśramie Sai Baby.)
     Mata Amritanandamayi (znana również jako Ammachi), sama będąc uznawaną za pełną inkarnację Boskiej Matki, została niegdyś zapytana kim jest Sai Baba. „Awatarem,” odpowiedziała. „Doskonałym od urodzenia.”
     Dzień po urodzeniu Sai Baby (24 listopada 1926 roku) Śri Aurobindo, kolejny wielki święty tego stulecia, przerwał długi okres milczenia, by oznajmić: „Dwudziesty trzeci listopada 1926 roku to dzień zstąpienia Kriszny w świat fizyczny. Nieomylna moc będzie siłą przewodnią myśli, Ogień Nieśmiertelnego roznieci się w ziemskich sercach, nawet pospólstwo usłyszy głos!” To jasne, że ogłoszenie powrotu Kriszny do ciała fizycznego odnosi się do narodzin Sathya Sai Baby.
     Matka Krishnabai, urzeczywistniona uczennica Swamiego Ramdasa (wielkiego świętego z Kerali) powiedziała swoim wielbicielom: „Sai Baba jest Awatarem – pełną inkarnacją Kriszny. Jest Brahmą, Wisznu i Śiwą w jednej postaci!” Zaleciła im również, by spędzali tak wiele czasu w Jego obecności, jak to tylko możliwe.
     Swamiego Satchidanandę, oświeconego mędrca, który obecnie prowadzi Anandaśramę w Kerali, zapytano niedawno o zarzuty wobec Sai Baby. Odpowiedział tylko: „Dajcie sobie z tym spokój. On jest Bogiem.”
     Yogi Ramsuratkumar również wielokrotnie powtarzał, że Sai Baba jest inkarnacją Boga. Odwiedzających, którzy przybywali z aśramu Baby, zapytywał: „Opuściliście Boga, żeby zobaczyć tego żebraka? (Oczywiście owym „żebrakiem” był on sam, zanurzony we wszechprzenikającą Świadomość; pięknu jego urzeczywistnienia dorównywała jedynie jego pokora.)
     Maitreja, tajemniczy Mistrz, który od dwudziestu lat w cudowny sposób ukazuje się ludziom w różnych miejscach na świecie, powiedział (ustami swojego rzecznika Banjamina Creme’a), iż On (Maitreja) jest Awatarem planetarnym, podczas gdy Sai Baba to Awatar Wszechświata.
     Świadectwa S.V. Gopalakrishny, Devi Ammy i Vasanthy Sai pojawią się dalej.

Proroctwo Mahometa

      Jak już wcześniej wspominałem, istnieje proroctwo spisane przez Mahometa, które wyraźnie przepowiada nadejście Sathya Sai Baby. Sanjay Kant w „God Descends to Earth” („Bóg zstępuje na ziemię”) pisze: „Według artykułu opublikowanego w londyńskim magazynie ‘Two Worlds’ pewna irańska pisarka czuła nieodparte pragnienie zapoznania się z ogromną księgą, na którą natknęła się w Teheranie. Księga ta, zatytułowana The Ocean of Light (Ocean światła), składa się z dwudziestu pięciu tomów, uważanych za zbiór dyskursów proroka Mahometa. Tom XIII, zatytułowano po arabsku „Mehedi Moud”, co znaczy „Wielki Nauczyciel, który był obiecany”.
     Szczegółowy opis owego Wielkiego Nauczyciela i Pana Świata, który podaje Mahomet, doskonale pasuje do Sathya Sai Baby: „Będzie miał gęste włosy i przerwę między przednimi zębami, a na lewym policzku brodawkę. Nie będzie miał brody, lecz będzie gładko ogolony. Jego szata będzie niczym płomień.” (Sai Baba ubiera się na pomarańczowo.) „Będzie niewielkiej postury.” (Sai Baba mierzy zaledwie pięć stóp.) „Nogi i stopy będzie miał niczym młoda dziewczyna.” (Stopy Baby są niespotykanie małe.) „Będzie rozdawał niewiele ważące podarki.” (Baba najczęściej darowuje pierścienie, wisiorki i zegarki.) „Będzie się przechadzał między wielbicielami i dotykał dłonią ich głów. Wielu Jego wielbicieli będzie miało kropkę na czole. Będą się gromadzić pod wielkim drzewem.” (Przez wiele lat w Swoim aśramie w Whitefield Baba udzielał darśanu pod ogromnym drzewem.) „Abyście się oszukać nie dali, powinniście wiedzieć, że Pan Świata będzie wydobywał rzeczy z ciała swego, przez usta.” (Przez wiele lat, łącznie z ubiegłymi trzema, w świętym dniu Mahaśiwaratri Sai Baba wydobywał z ust „Lingam Śiwy”, święty kamień wielkości jaja, który uformował się w Jego ciele.) „Od urodzenia w swoim sercu będzie miał wszystkie nauki wszystkich światowych religii. Będzie tam również wszelka nauka i wiedza jaka kiedykolwiek powstała.” (W rozmowach z naukowcami i profesorami, które odbyły się na przestrzeni lat, Baba niejednokrotnie demonstrował pełną znajomość wszystkich dziedzin wiedzy.) „Wszystkie rzeczy, o jakie poprosicie Boga, On (Pan Świata) wam da. Wszystkie skarby leżą u Jego stóp. Każde oko, które na Nim spocznie będzie szczęśliwe – nie tylko ludzkie, ale i należące do dusz bezcielesnych. Będzie żył 95 lat.” (Sai Baba oznajmił, że Jego obecne wcielenie będzie trwać  dziewięćdziesiąt pięć lat, co oznacza, że opuści swe obecne ciało około roku 2020.) „Przez ostatnie dwadzieścia lat Swego życia będzie „Królem Całego Świata”,  jednak w tym czasie będą w niego wierzyć tylko dwie trzecie ludzkości.” (Sai Baba ma dosłownie miliony wyznawców na całym świecie. Ponad trzy miliony ludzi przyjechało na obchody Jego siedemdziesiątych urodzin.)

Baba zajmuje miejsce Wenkateśwary

     Niedawno częściowo byłem świadkiem pewnego wydarzenia, które daje kolejną jasną wskazówkę dotyczącą tożsamości Baby. Jednym z najsłynniejszych świętych miejsc w Indiach jest stojąca na wzgórzu świątynia Pana Wenkateśwary (formy Wisznu), w Tirupathi, w stanie Tamil Nadu. Wielu Hindusów uważa Wenkateśwarę za Najwyższego Pana, zaś stojąca w owej świątyni figura jest znana w całych Indiach ze względu na błogosławieństwa, którymi obdarza. Podobnie jak w przypadku wielu innych odłamów wyznaniowych hinduizmu, wyznawców tej świątyni charakteryzuje zrozumiałe poczucie elitarności, szczególnie odprawiających obrzędy duchownych – ich rodziny od pokoleń były oddane wyłącznie Wenkateśwarze. Pewnego listopadowego dnia w 1998 roku duchowni odprawiali specjalną ceremonię Padapudża (oddawanie czci stopom) przed figurą Wenkateśwary, gdy nagle jej stopy na ich oczach przemieniły się w stopy żywego człowieka. Kiedy podnieśli wzrok, na miejscu figury Wenkateśwary ujrzeli żywą postać Sathya Sai Baby. „Jeśli chcecie otrzymać pełny darśan, przybądźcie w przyszłym tygodniu do Whitefield!” usłyszeli. Potem Baba zniknął i na Jego miejscu znów stał Wenkateśwara.
     Dnia 6 grudnia 1998 roku byłem akurat w Whitefield i widziałem jak dziesiątki duchownych z Tirupathi przybyły, aby otrzymać pełny darśan żyjącego Boga, który ukazał się ich oczom w świątyni. (By unaocznić zachodniemu czytelnikowi wagę tego wydarzenia, powiem, że można je porównać do sytuacji, w której grupa biskupów katolickich pokłoniłaby się protestantowi i uznała, iż Chrystus objawił się w jego postaci).

Setki tysięcy aniołów

     Chcę jeszcze opowiedzieć o doświadczeniu, które miałem w aśramie Baby w 1996 roku. W bożonarodzeniowy wieczór około dziewiątej usłyszałem, że Baba wcześniej zapowiedział, iż tego wieczoru nad aśramem będą fruwać anioły. Spojrzałem w niebo, lecz nie dostrzegłem niczego niezwykłego, pomyślałem więc sobie, że pewnie przegapiłem przedstawienie. Kilka nocy później, na ulicy podbiegli do mnie przyjaciele i krzyknęli: „Ram Das, anioły wróciły! Chodź prędko, musisz je zobaczyć!” Pospieszyłem za nimi na dach jakiegoś domu stojącego z dala od świateł aśramu, położyłem się na plecach i spojrzałem na niebo...
    Nad nami rozciągał się najbardziej zdumiewający widok, jaki kiedykolwiek dane mi było oglądać: setki tysięcy świetlistych istot przelatywały w powietrzu, sunęły z ogromną szybkością w czymś, co można by nazwać ekstatycznym tańcem radości. Wyglądały odrobinę jak spadające gwiazdy, choć znajdowały się bliżej ziemi i nie poruszały się po linii prostej (tak jak meteory lub inne ciała tego rodzaju), lecz po krzywiznach i zakrętasami. Niekiedy któreś dwa na mgnienie oka łączyły się w parę. Wydawało się, że wszystkie wylatują zza jakiejś niewidzialnej bramy ponad aśramem, za którą być może otrzymały od Baby darśan i wskazówki dotyczące spełnianych przez nie zadań... Pamiętając zapowiedź Sai Baby nie widziałem powodu, by wątpić, iż te świetliste istoty rzeczywiście są aniołami – niebiańskimi pomocnikami w Jego misji uzdrawiania świata, zresztą żadne inne znane mi zjawisko nie mogło wyjaśnić tego, co oglądały moje oczy. Wydarzenie to niewątpliwie charakteryzowało się tak niezwykłym nadprzyrodzonym pięknem, że całej naszej trójce dosłownie dech zaparło z wrażenia. Być może był to najbardziej inspirujący widok, jakiego byłem świadkiem – widok objawiający boską tożsamość Sathya Sai Baby znacznie dobitniej niż tysiące pierścieni, które zmaterializował.
    Po cóż tak wielka liczba aniołów zbierałaby się w jednym miejscu w sposób równie niezwykły, jeśli nie po to, aby otrzymać darśan Boga?

Amulety, z których sączy się amrita

     W pewnym sierocińcu w Południowych Indiach ciągle wydarza się cud związany z dwoma kawałeczkami porcelany wielkości paznokcia, na których widnieją podobizny Sathya Sai Baby i Śirdi Baby. Od chwili, gdy z górą dwadzieścia lat temu Sai Baba podarował je kierownikowi sierocińca, w cudowny sposób sączy się z nich amrita (podobny do miodu nektar pachnący jaśminem). Postanowiłem, że odwiedzę to miejsce i na własne oczy zobaczę cud, o którym tyle się mówi. Dyrektor za pomocą łyżki wyjął jeden amulet z naczynia i położył go na mojej prawej dłoni. Był to zwykły kawałek porcelany z namalowanym obliczem Baby – nie było w nim miejsca na jakiś ukryty mechanizm. Wpatrywałem się weń jak jastrząb, gdy kilka kropel amrity ściekło z niego na dłoń – to jeszcze nic nie znaczyło, gdyż wcześniej był przecież zanurzony w naczyniu pełnym nektaru. Lecz amrita sączyła się nadal aż wreszcie miałem jej pełną dłoń i wtedy kierownik zebrał ją łyżeczką i przelał do mojej lewej dłoni. Stałem tak jeszcze kilka minut, a amrita ściekała bez ustanku, dyrektor zaś powtórzył przekładanie łyżeczką jakieś cztery razy aż moja lewa dłoń całkiem się zapełniła! Nawet najbardziej nieugięty sceptyk, widząc to co ja, musiałby przyznać, że dzieje się cud.* (Spróbowałem nektaru i muszę stwierdzić, że zdecydowanie miał nieziemski smak!)
{ Posiadamy krótki film (prywatnie nakręcony przez bhaktów Sai) pokazujący wydzielającą się amritę z medalików  w sierocińcu w Mysore oraz obraz młodego Sai pokryty cały wibhuti, również tam się znajdujący. Dla potrzebujących możemy przesłać kopię filmu na kasecie wideo w cenie pokrywającej zakup kasety wideo (ok.10 zł.) i przesyłki pocztowej.

Lingam specjalnie sprowadzony z Jaskini Amarnath

    Kilka lat temu Baba podarował mi szczególny prezent i uczynił to w sposób niezwykły. Sądzę, że zgodzicie się z tym, iż ta historia daje podstawy mojej wierze w Jego boskość. Któregoś dnia mężczyzna o imieniu Rouf będący właścicielem jednego ze sklepów w pobliżu aśramu Baby spotkał mnie na ulicy i powiedział, że miał zesłany przez Babę sen na mój temat i że ma mi coś dać. Potraktowałem to z lekką rezerwą, jednak kilka tygodni później odwiedziłem go i przy filiżance słodkiej herbaty wysłuchałem jego opowieści:
    „Ubiegłego lata wybrałem się na pielgrzymkę do świętych miejsc w północnych Indiach. Odwiedziłem Hardwar, Rishikesz, Kaszmir, a potem Jaskinię Amarnath w Himalajach. Przez osiem miesięcy w roku nie można się do niej dostać – dostęp uniemożliwia śnieg. Nie wiem czy słyszałeś, że w tej jaskini znajduje się naturalnie uformowany, ogromny Lingam z lodu. [Lingam to eliptyczny symbol Najwyższej Istoty, używany w kulcie Pana Śiwy.] W rzeczywistości w jaskini mieszkali kiedyś Śiwa i Parwati. To jedno z najświętszych miejsc Indii. Kiedy siedziałem przed jaskinią pogrążony w medytacji zobaczyłem nagle dwa białe ptaki. Jak one się nazywają? Aha, gołębice. Dwie gołębice wyfrunęły z jaskini. Kiedy przelatywały nad moją głową, jedna z nich upuściła mi coś na kolana. W tej samej chwili usłyszałem słowa: „To dla Ram Dasa”.
-     „Zaraz, zaraz,” powiedziałem z niedowierzaniem. „Powiedział ci to głos wewnętrzny? Bóg? Czy może ptak?”
-     „Tak, tak,” odpowiedział potakując w charakterystyczny sposób jak to robią Hindusi. „To był ptak.”
Rouf sięgnął po niewielką paczuszkę, rozwinął ją i uniósł w górę drogocenny przedmiot: lśniący czerwony Lingam. „Rubin!” powiedział: „Rubinowy Lingam.”
-     „Lingam Premy!” przytaknąłem zdumiony pięknem kosmicznego jaja darowanego mi przez Boga. (Prema to Boska Miłość).
-     „Właśnie.” Rouf skierował go w stronę światła i uśmiechnął się. „Był tylko jeden mały problem. Nie miałem pojęcia kim jest ów Ram Das. Zapomniałem jak się nazywasz. A więc przez dwa tygodnie dzień w dzień modliłem się ‘Baba, powiedz dla kogo jest ten Lingam? Kim jest ten Ram Das?” Wreszcie którejś nocy Baba ukazał mi się we śnie. Pokazał mi cię i rzekł: ‘To jest Ram Das. Daj mu Lingam,’”
Rouf podał mi Lingam, który znakomicie pasował do zagłębienia mojej dłoni. Brakowało mi słów – cóż za niezwykła historia! Całkiem jak z Tolkiena, tyle że „Władcą Pierścieni”, który mi to przysłał był Najwyższy Pan Miłości urodzony w ludzkim ciele. Cóż za zdumiewająca lila, co za podarunek!
     Przyłożyłem na chwilę święty przedmiot do piersi i upajałem się jego energią, po czym powiedziałem: „Wiesz co, Rouf? Jest w tym wszystkim jeszcze jeden ciekawy element. W książce nad którą pracuję mowa jest o drabinie pojęć, po której można się wspinać, by dotrzeć do Prawdy. Kiedy się już dojdzie do szczytu, wchodzi się na Dach (ang. roof) – czyli na poziom Najwyższej Rzeczywistości, gdzie nie ma umysłu i gdzie nie sięgają żadne pojęcia. Tak więc w mojej książce słowo Dach równa się Najwyższej Istocie. A ten oto podarunek otrzymałem od Rouf’a!”
    Niech Bóg błogosławi Roufa za przekazanie mi Lingamu bez żądania jakiejkolwiek, choćby najmniejszej zapłaty. Niechaj zawsze będzie godzien swego wielkiego imienia!
    To jasne, że nic nie jest w stanie powstrzymać Sai Baby przed wyrażaniem miłości do wielbicieli... Czyż to nie oczywiste, że jest On wcieleniem Boga?

Słowa samego Baby

     A co mówi sam Sai Baba? „Pełnia Boskiej Energii zstąpiła na ludzkość jako Sathya Sai. Oto ludzkie ciało, w którym manifestuje się wszelki Boski Byt, wszelki Boski Pierwiastek, to jest wszelkie imiona i formy jakie człowiek przypisuje Bogu.” Sai mówi, że On jest tym Ojcem, który zesłał Jezusa, lecz dodaje, że i my jesteśmy Bogiem, tyle że zapomnieliśmy o tym: „Ty jako ciało, umysł i dusza jesteś snem. To, czym naprawdę jesteś, to czysty byt, wiedza, błogość. Jesteś Bogiem tego wszechświata.”
    Baba twierdzi, że zna całą przeszłość i przyszłość każdego z nas, podobnie jak każdą naszą myśl i często tego dowodzi, ujawniając znajomość najskrytszych myśli i intymnych szczegółów z prywatnego życia wielbicieli. Nieustający od ponad sześciu dziesięcioleci strumień cudownych materializacji i natychmiastowych wyleczeń „nieuleczalnych” chorób takich jak rak, paraliż czy ślepota, o ile wiem, nie może się równać z żadnym podobnym zjawiskiem w historii świata. Miałem również okazję zapoznać się z wieloma dobrze udokumentowanymi relacjami opisującymi jak Baba wskrzesił umarłych, na przykład Nepalkę Bharosę Adhikari i starszego Amerykanina, Waltera Cowana, którego zmartwychwstanie przepięknie opisuje doktor J. Hislop w książce Mój Baba i ja. Relację dotyczącą hinduskiego wielbiciela V. Radhakrishny można przeczytać dalej.

Objawienia

     Od wielu lat mnóstwo ludzi donosi, że Sai Baba ukazał im się w różnych miejscach na świecie i to w żywym ciele, mimo iż „fizycznie” opuścił Indie tylko jeden raz. Jedną z takich osób jest Connie Shaw, amerykańska pisarka i wykładowczyni, która w książce Wake Up Laughing (Obudź się ze śmiechem) twierdzi, że Baba pojawił się w jej domu w Kolorado ponad pięćdziesiąt razy! Któregoś razu przybył w środku nocy, budząc ją ze snu dotknięciem w ramię i poprosił, żeby objęła stanowisko przewodniczącej okręgowego Centrum Sai. Ponieważ Centrum w większości tworzyli Hindusi, Connie nie czuła, by obejmowanie kierownictwa przez osobę z Zachodu było rzeczą właściwą, tak więc odmówiła prośbie Baby. Pojawił się więc następnej nocy, lecz i wtedy jej odpowiedź była odmowna. Kiedy przybył trzeciej nocy, w końcu ustąpiła i zgodziła się prowadzić ośrodek. Connie z wahaniem poinformowała o tym, co się wydarzyło, ówczesnego kierownika Centrum, a wtedy on wyznał, że i jemu Baba ukazywał się przez trzy kolejne noce pod rząd prosząc, żeby zrezygnował ze stanowiska i pozwolił je objąć Connie.
    Inny przykład tego typu to historia Jamesa Sinclaira, amerykańskiego biznesmena, który nigdy nie słyszał o Sai Babie, ale dwa razy ujrzał ubranego w pomarańczową szatę mężczyznę z włosami afro. Postać mężczyzny pojawiała się i znikała w jego domu w USA. Sinclair udał się do księgarni oferującej literaturę duchową i spytał, czy którykolwiek z żyjących Mistrzów pasuje do opisu mężczyzny z jego domu. Tam pokazano mu zdjęcie Sai Baby, którego natychmiast rozpoznał. Kiedy Sinclair w końcu wybrał się do aśramu Sai Baby, pierwsze słowa, jakie Sai wyrzekł do niego brzmiały: „Odwiedziłem cię dwa razy!”

Cztery opowieści o wielkich cudach

     Oto cztery typowe historie spośród tysięcy, które słyszałem i czytałem – opowieści objawiające cząstkę boskiej mocy Sai Baby, Jego współczucia i poczucia humoru. Pierwsza z nich jest relacją Bhagwandasa Daswaniego, bogatego biznesmena z Hongkongu (przedruk z książki Face to Face with God (Twarzą w twarz z Bogiem), której autorem jest V.I.K. Sarin, były redaktor naczelny jednej z największych gazet w Indiach):
    „10 maja 1977 roku doznałem poważnego ataku serca. Następnego dnia przyjęto mnie do Queen Mary Hospital, później zaś dowiedziałem się, że tego samego dnia o czwartej nad ranem Baba wezwał mojego syna, który studiował w college’u Swamiego w Whitefield i polecił: „Natychmiast jedź do Hongkongu, twój ojciec ma drobne kłopoty z sercem.”
Daswani powiedział: „W gruncie rzeczy umarłem na dwie minuty i lekarze mnie reanimowali.”
    Mimo że Daswani powrócił do życia, jego stan nie poprawiał się i stale przebywał na oddziale intensywnej terapii. 20 maja doznał nawrotu choroby, pojawiło się też krwawienie z odbytu. Tracił około dwóch litrów krwi dziennie. Miał kroplówki w obu rękach i w rejonie serca. Krwotok nie ustępował przez trzy dni i 24 maja jego rodzina i lekarze stracili nadzieję, że przeżyje.
    Daswani wspomina, że 25 maja rano, dokładnie o czwartej dziesięć Sathya Sai Baba przeszedł przez ścianę szpitalnego pokoju i usiadł na łóżku. „Potem rozsypał wibhuti na całe moje ciało. Po prostu wysypywało Mu się z ręki niekończącym się strumieniem. Kiedy się w nim skąpałem, nagle poczułem przypływ siły w całym ciele. Byłem kompletnie zaskoczony pojawieniem się Baby i sądziłem, że śnię albo mam halucynacje. Powiedziałem więc: ‘Czy ja śnię, czy też naprawdę tu jesteś, Baba?’ ‘Naprawdę tu jestem. Co mam dla ciebie zrobić?’ odpowiedział. ‘Posadź mnie na tej kanapie obok łóżka, żebym wiedział, że to nie sen.’. Wtedy On uniósł mnie tak, jakbym był lekki jak piórko i posadził mnie na kanapie. Dreny w moich rękach pozostały na miejscu, wszystko było w porządku. Wtedy Baba opuścił pokój w taki sam sposób, w jaki przybył
    Nacisnąłem przycisk dzwonka wzywającego dyżurną pielęgniarkę. Zaraz przybiegło ich kilka i nie posiadały się ze zdumienia. ‘Jak pan się tu dostał?’ wypytywały. ‘Przeszedłem’ odpowiedziałem im wiedząc, że nie mogłyby uwierzyć w to, co się tu wydarzyło naprawdę. ‘Kto tu był? I co to za kurz pokrywa całe łóżko łącznie z panem?’ ‘O nic nie pytajcie,’ odpowiedziałem. ‘Proszę tylko, żebyście zebrały ten kurz w papierową torebkę i zostawiły mi.’ Zrobiły to dla mnie – zebrały półtora kilograma wibhuti.
    Po tym wydarzeniu zacząłem prędko zdrowieć, a lekarze i pielęgniarki nadal pytali, co takiego się stało. Wreszcie pojawił się u mnie hinduski lekarz i powiedział: ‘Niech pan posłucha. Jestem Hindusem. Mnie może pan powiedzieć, co się tu wydarzyło.’ Opowiedziałem mu, a on zachował to dla siebie. 29 maja mogłem samodzielnie przejść na inny oddział. Całkowicie wyzdrowiałem, do tego znikła gdzieś cukrzyca i teraz mam normalny poziom cukru we krwi. Jestem winien dozgonną wdzięczność Bhagawanowi Babie.”
    A oto świadectwo Kitty Lamonte ze Szkocji (opisane w książce Divine Glory (Boska chwała) autorstwa V. Balu i Shakuntala Balu):
    „Moja historia rozpoczęła się ubiegłego lata, kiedy po raz pierwszy dowiedziałam się o istnieniu Baby. Odwiedziłam hinduskich przyjaciół mojej przyjaciółki, a oni mówili o Babie z tak wielką miłością i szczerością, że postanowiłam przeczytać o Nim coś więcej. Przeczytałam książkę Święty i psychiatra Samuela Sandweissa i zaczęłam jej używać niemal tak jak Biblii, tj. codziennie czytałam nauki Baby. W tamtym okresie miałam kłopoty z piciem – spożywałam  o wiele za dużo alkoholu i nie umiałam przestać. Zdecydowałam, że poproszę Babę o pomoc i przez trzy kolejne wieczory siadałam w swoim pokoju z książką, fotografią Baby i whisky. 27 listopada kwadrans przed północą nalałam sobie drinka i usadowiłam się przed telewizorem. Położyłam dłoń na książce, spojrzałam na fotografię i powiedziałam: ‘Naprawdę będziesz musiał pomóc mi przestać.’
    Wtedy rozległ się potężny huk i szklanka rozpadła się na miliony kawałeczków, które rozsypały się po pokoju – były wszędzie: pod stołami, na regale z książkami, a na drugi dzień gospodyni znalazła jeden pod poduszką, na której siedziałam...
     Rzecz najciekawsza jednak zdarzyła się dwa dni później. Jechałam pociągiem i wciąż słyszałam w głowie dźwięk eksplodującej szklanki whisky, gdy nagle jakiś głos we mnie powiedział: ‘Czy zauważyłaś, że żaden odłamek szkła nawet cię nie zadrasnął?’ Nie potrafię opisać uczucia absolutnej radości, jakiego w tamtej chwili doświadczyłam. Nagle zrozumiałam, iż tylko cud sprawił, że szkło dotkliwie mnie nie poraniło. Przecież szklanka nie stała dalej niż 30 centymetrów od mojej twarzy.
    Złożyłam Bhagawanowi Sri Sathyi Sai Babie niezłomną obietnicę, że już nigdy nie tknę alkoholu.”
    Pewnego dnia Baba zaprosił na interview ubogą muzułmańską rodzinę i jednego Hindusa. (To właśnie od niego słyszała tę historię osoba, która się nią ze mną podzieliła.) Syn tej rodziny był zrozpaczony, ponieważ jego dwaj najbliżsi przyjaciele udali się na pielgrzymkę do Mekki, a jego rodziców nie było stać na opłacenie mu podróży. (W ramach pocieszenia zabrali go do Sai Baby.) Baba rozpoczął interview zwracając się właśnie do chłopca: ‘A więc chcesz pojechać do Mekki.’ Chłopak wybuchnął płaczem, a wtedy Baba odwrócił się i przez chwilę rozmawiał z innymi. Chłopiec nadal płakał aż wreszcie Baba popatrzył znów na niego i rzekł: ‘Naprawdę chcesz jechać do Mekki, co?’ Następnie postukał dłonią w ścianę pokoju i ściana znikła – zamiast niej pojawiła się jakaś ulica w Arabii Saudyjskiej. ‘Spójrz, oto twoi przyjaciele. Ruszaj! Masz pół godziny.’ Chłopak wszedł w scenkę z ulicą i nagle na jej miejscu znów była tylko ściana.
     Baba rozmawiał ze zdumioną rodziną przez następne pół godziny, po czym ponownie zastukał w ścianę. Wszyscy znów zobaczyli ulicę i chłopca, który wszedł do pokoju trzymając w dłoniach pamiątki z Mekki!
    Miesiąc później, kiedy do domu wrócili przyjaciele chłopca, jego rodzice zapytali ich ile czasu przebywał z nimi ich syn. „Dwa tygodnie,” odpowiedzieli, potwierdzając relację syna.
    (To jasne, że Baba jest Panem zarówno czasu, jak i przestrzeni, będąc równocześnie Tym, który pozostaje poza nimi! Jest to już czwarta historia, jaką słyszałem o tym jak Sai Baba w mgnieniu oka przeniósł kogoś do odległego kraju przez ścianę pokoju do interview.)
    A oto relacja z wskrzeszenia V. Radhakrishny opowiedziana przez V.I.K. Sarina w Face to Face with God:
    „Cud wydarzył się w 1953 roku. Radhakrishna był poważnie chory – cierpiał na wrzody przewodu pokarmowego i inne komplikacje, więc opuścił swoje rodzinne miasto Kuppam i udał się do Puttaparthi w nadziei, że Baba go wyleczy. Towarzyszyły mu żona Radhamma i córka Vijaya. Zaraz po przyjeździe do aśramu położono go do łóżka. Baba, wówczas zaledwie dwudziestosiedmioletni, złożył mu wizytę, lecz nie próbował go uleczyć. Radhakrishna skarżył się, że wolałby raczej umrzeć niż znosić straszliwe bóle, które go dręczyły. Baba uśmiechnął się, ale nie powiedział ani słowa.
     Kilka dni później Radhakrishna wpadł w śpiączkę, a czuwające przy nim żona i córka usłyszały, jak z jego gardła dobywa się charakterystyczny charkot umierającego. Swami przyszedł i obejrzał go, lecz ciągle nic nie robił. Po godzinie Radhakrishna przestał oddychać. Jego ciało zsiniało, wyziębło i zesztywniało. Pielęgniarz stwierdził zgon. Baba zbadał go raz jeszcze. ‘Nie martwcie się’, powiedział ‘wszystko będzie dobrze.’ Ciągle jednak nie robił nic, by przywrócić go do życia. Wiara żony i córki zmarłego została poddana ciężkiej próbie. Następnego dnia siedziały ufnie przy łóżku z niecierpliwością wyczekując jakichkolwiek oznak powrotu do życia. Nic jednak na to nie wskazywało. Jakimś cudem kobietom udało się wytrwać w wierze, że Swami wskrzesi Radhakrishnę w swoim czasie i w swój własny sposób. Rankiem trzeciego dnia ciało pociemniało, zrobiło się zupełnie sztywne i zaczęło cuchnąć. Sugerowano Radhammie, że powinna usunąć „zwłoki” z aśramu, ale ona była nieugięta i nie chciała tego czynić bez polecenia Baby. Ludzie ze służby aśramowej spytali Babę czy ciało ma być odesłane do Kuppam czy spalone w Puttaparthi. Baba odrzekł enigmatycznie: ‘Zobaczymy.’
     Kobiety były zrozpaczone. Poszły do Baby i błagały Go o pomoc. On powiedział tylko: ‘Nie lękajcie się. Jestem tu.’ Obiecał też, że przyjdzie do ich pokoju i obejrzy Radhakrishnę. Minęła godzina, potem dwie, a Baby ani śladu. Wtedy Radhamma i Vijaya straciły wszelką nadzieję. Aż tu nagle w drzwiach pokoju pojawił się spokojny i uśmiechnięty Swami. Kobiety zalały się łzami niczym Maria i Marta, siostry Łazarza płaczące przed swoim Panem, gdy, jak im się wydawało, przyszedł zbyt późno.
     Swami łagodnie poprosił je o opuszczenie pokoju i zamknął za nimi drzwi. Do dziś dnia ani one ani nikt inny nie wiedzą, co takiego zaszło w ciągu następnych kilku minut w pokoju, w którym przebywał tylko Swami i zmarły człowiek. Po kilku chwilach Baba otworzył drzwi i zaprosił kobiety do środka, żeby zobaczyły jak ich ukochany mąż i ojciec siedzi uśmiechnięty na łóżku! Śmiertelne stężenie znikło, wskrzeszonemu powracał też naturalny kolor. ‘Porozmawiaj z nimi, bo bardzo się martwiły,’ powiedział Baba. Zdumiony Radhakrishna odpowiedział: ‘A to dlaczego? Przecież ze mną wszystko w porządku!’ Nie miał pojęcia, że był już w stanie śmiertelnej śpiączki. Wtedy Swami zwrócił się do jego żony: ‘Zwróciłem ci twego męża. Teraz daj mu coś ciepłego do picia.’ Na koniec pobłogosławił całą rodzinę i wyszedł. Następnego dnia pacjent mógł już chodzić o własnych siłach. Trzeciego dnia napisał siedmiostronicowy list do przyjaciela z Włoch, a po kilku następnych cała rodzina wróciła do domu w Kuppam. Radhakrishna został nie tylko wskrzeszony, ale też znikły wrzody przewodu pokarmowego i wszelkie inne dolegliwości, na jakie cierpiał. Było to powtórzone wskrzeszenie Łazarza.”

Słowo o materializacjach Baby

     Wielu naukowców i badaczy z Zachodu badało cudowne moce Baby i ogłosiło, że są prawdziwe. Chyba najbardziej słynie On z materializowania pierścieni i zegarków oraz częstych tajemniczych materializacji wibhuti i amrity na jego fotografiach znajdujących się w różnych miejscach na świecie. Baba zapewnia nas, że owe materializacje nie są zwykłą magią ani nawet jedną z siddhi polegającą na zdolności do mentalnego przenoszenia przedmiotów z miejsca na miejsce. Jego cuda wydarzają się z mocy Boga, tej samej, która stworzyła wszechświat: zdolności do realizowania woli stania się czymkolwiek tylko zapragnie. (Dowodził tego wielokrotnie, jak choćby wtedy, gdy pewien wielbiciel podał Mu liść, On zaś zwrócił mu go pokryty złotem lub innym razem, gdy zmaterializował jabłko dla pary, która bezskutecznie starała się o dziecko. Przekrojone na pół „jabłko” w środku okazało się owocem passiflory. Para spożyła go i po dziewięciu miesiącach urodziło im się pierwsze dziecko.)

Jego prawdziwa misja

     Baba mawia, że cuda, które czyni to tylko Jego wizytówki, ukazujące nam Jego boską tożsamość w sposób, który do nas przemówi. Twierdzi też, iż w porównaniu z Jego rzeczywistą misją cuda te są „jak komar na grzbiecie słonia”. Powtarza słowa często wypowiadane przez Sai Babę z Śirdi: „Daję im to, czego chcą, by zapragnęli tego, co mam im do zaofiarowania!” Mówi, że nie przyszedł po to, aby materializować pierścienie czy obsypywać nas splendorami i uzdrowieniami; celem Jego inkarnacji jest zapoczątkowanie nowej ery Boskiego Pokoju na Ziemi i zaszczepienie w naszych sercach boskiej prawdy, prawości, pokoju, miłości i niekrzywdzenia:
     „Ten Sai przybył, aby spełnić najwyższe zadanie zjednoczenia całej ludzkości w jedną rodzinę węzłem braterstwa, by potwierdzić i rzucić światło na Rzeczywistość Atmiczną każdej istoty, tak by mogła objawić swoją Boskość będącą podstawą, na której spoczywa cały Kosmos. Ten Sai przybył po to, by pouczyć wszystkich, w jaki sposób rozpoznawać wspólne Boskie Dziedzictwo łączące człowieka z drugim człowiekiem, by ów mógł pozbyć się zwierzęcości i wznieść się do Boskości, która jest jego celem. Ten Sai przybył, by pokazać, że Miłość – Prema – jest najprostszym sposobem na osiągnięcie Boskości.
    Baba mówi, że przyszedł po to, żeby „oddalić kryzys, który spadł na ludzkość” i wprowadzić ją w nową erę boskiej mądrości na Ziemi, w złoty wiek Miłości, pokoju i zrozumienia – i zapewnia nas, że Mu się to uda. W połowie lat osiemdziesiątych powiedział swoim studentom, że będzie pracował bezpośrednio z umysłami Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa w celu zaprowadzenia zmiany na świecie. Jak mi się zdaje, nie jest to zwykły zbieg okoliczności, że upadek komunizmu na świecie nastąpił około dziesięć lat po tym postanowieniu! (Zapytany w latach siedemdziesiątych o komunizm, Baba odpowiedział: „Komuniści? Oni przyjdą następni!” – ang. gra słów: Communists? Come you next!) Obecnie Baba ma pośród narodów byłego bloku komunistycznego tysiące wielbicieli i szerzy swoje przesłanie Boskiej Miłości w miejscach, gdzie takie słowa były zakazane od dziesiątków lat. To pewne, że praca Baby sprawiła, iż świat stał się lepszym miejscem, a Ziemia, za sprawą Jego planu, nieco przybliżyła się do miana Planety Pokoju. Może to dzięki Prema Sai, następnej inkarnacji Baby mającej się narodzić w jakimś szczęśliwym żłóbku w Południowych Indiach około 2028 roku, globalny poziom wiedzy duchowej wzrośnie na tyle, że osiągnie masę krytyczną, Ziemia zaś i jej atmosfera doznają wreszcie boskiej transformacji, stając się „Paramatmasferą”. Oby ten dzień nadszedł jak najprędzej.

Rzut oka na nauki Sai Baby

     Nauki Baby dotyczą wielu kwestii i przede wszystkim stanowią donośne, krzepiące dla świata „TAK!” wobec wszystkich uznanych ścieżek duchowych i fundamentalnych prawd wszystkich religii. Większość nauk Baby ogniskuje się wokół miłości – miłości do Boga i wszystkich istot – jako zasadniczego jądra duchowości: „Zaczynajcie dzień z Miłością. Spędzajcie go z Miłością. Wypełnijcie dzień Miłością. Zakończcie go z Miłością. Oto droga do Boga!” Miłość tę należy dawać każdemu, zawsze i bez wyjątku: „Wszystkich kochaj, wszystkim służ! Zawsze pomagaj, nigdy nie krzywdź!”
     Kiedy zgłębiłem Jego nauki bardziej uważnie, odkryłem, że jest On również Mistrzem filozofii adwaity i stałym propagatorem ścieżki dźńany. „Głównym celem ludzkiego życia jest nabycie wiedzy o Atmanie. Oto prawdziwa puruszartha (cel życia). Ludzkie życie odnajdzie spełnienie jedynie wtedy, gdy osiągnie ten cel.” W Jego dyskursach harmonijnie przewijają się różne podejścia, a oddanie i trwanie w Atmanie zyskują w nich jednaką wagę.
     Baba podkreśla również praktykowanie czegoś, co określa jako pięć podstawowych ludzkich wartości, to jest Miłości, Prawdy, Pokoju, Prawości i Niekrzywdzenia. W wielu dyskursach prosi nas o to, abyśmy wszystkie swoje działania powierzyli Bogu i żyli wykonując niezmordowaną i bezinteresowną służbę dla ludzkości. Przykłada także wielką wagę do konieczności bycia dobrymi i do łagodności w mowie we wszystkich okolicznościach: „Nie zawsze możecie się podporządkować, zawsze jednak możecie się grzecznie wyrażać.” Baba zaleca wszystkim codzienną medytację, podobnie jak powtarzanie z miłością Imion Boga, pobożne śpiewy oraz praktykę dostrzegania Boga w każdym człowieku i służenia Mu. Szczególny nacisk kładzie na ciągłe pamiętanie o Boskiej Rzeczywistości. „Duchowość to ciągła zintegrowana świadomość”.
    Co ciekawe, wcale nie zachęca swych wielbicieli spoza Indii, by stali się Hindusami, lecz raczej do tego, żeby wykorzystali Jego nauki dla stania się lepszymi chrześcijanami, Żydami, muzułmanami, buddystami, i tak dalej. Wiele pieśni śpiewanych w aśramach Baby zawiera imiona Allaha, Jezusa, Zoroastry, Mahavira, Mojżesza, Guru Nanaka oraz Buddy oprócz, rzecz jasna, Awatarów hinduskich. To tak, jakby z całą jasnością mówił: „O świecie! Usłysz, że Bóg jest jeden!”
                        Jest tylko jedna religia, religia Miłości.
                        Jest tylko jedna kasta, kasta Ludzkości.
                        Jest tylko jeden język, język Serca.
                        Jest tylko jeden Bóg i jest On wszechobecny.

Baba jest też doskonałym dźńani 

     Zauważyłem, że wielu poszukujących na ścieżce dźńani (ścieżka atmicznej mądrości) wykazuje skłonność do błędnego rozumienia Sai Baby i pogardzania Nim ze względu na cuda, które czyni. Tacy ludzie uważają, że Baba jest zwykłym, nieurzeczywistnionym showmanem, który chwyta niedojrzałych ludzi za serce za pomocą jogicznych sztuczek. Chciałbym więc krótko się do tego odnieść. Jeżeli można wierzyć świadectwom Anandamoyi Ma i innych świętych Sai Baba jest pełną inkarnacją Boga, której podobnych świat nie oglądał od tysięcy lat. Jezus i Kriszna również często czynili cuda, prawda? Czy waszym zdaniem to oznacza, że nie byli urzeczywistnieni? Najprościej mówiąc, czynienie cudów jest jedną z podstawowych cech pracy Awatara. Kiedy Bóg rodzi się na Ziemi, zawsze przychodzi z wielką misją do spełnienia. Wydaje się, że misją Baby jest wyniesienie Ziemi z ery materializmu i nuklearnego szaleństwa ku stanowi boskiego zrozumienia i pokoju i aby tego dokonać, musi On zaszczepić wiarę w Boga w sercach milionów niewierzących. Cuda są po prostu najbardziej efektywnym sposobem osiągnięcia tego celu. (I jest to równie prawdziwe w dzisiejszym świecie, co za czasów Jezusa: jeśli nie ujrzymy znaków i cudów, nie uwierzymy!) Gdyby ktoś w sposób cudowny na twoich oczach zmaterializował naszyjnik, z miłością założyłby go ci na szyję, po czym wyjawiłby ci najskrytszą tajemnicę twego serca, czy w ogóle byłoby możliwe później wątpić w istnienie wyższej Rzeczywistości? Czy owe małe cuda nie dokonałyby wielkiej rzeczy przekonywania, że Bóg cię kocha?

      Przyjście Boskiej Inkarnacji w rodzaju Sai Baby można poniekąd porównać z tym, jak Alfred Hitchcock grał role w swoich filmach. Mimo że sam pisał scenariusz i reżyserował cały film, potrafił w nim zagrać rolę zwykłego sprzedawcy lodów, widocznego w tle zaledwie trzydzieści sekund, stąd wielu widzów w ogóle nie zauważało jego obecności. Lecz ci, którzy go rozpoznali, mówili: „To nie jest taki sobie epizod – on jest autorem i reżyserem całego filmu!” Podobnie jest z Sai Babą. Są tacy, którzy widzą w nim tylko „kuglarza od cudów”. Przyjrzyjcie się uważniej, przyjaciele. To On napisał scenariusz tego filmu i obsadził was w waszych rolach! (Lecz nie martwcie się, wasza gra zbiera świetne recenzje: „Wybornie! To tak, jakby tę rolę grał Sam Bóg!”)
      Poza rolą Boskiej Inkarnacji Awatar jest także urzeczywistnionym Mistrzem i tak naprawdę jest to Jego główna cecha. Jest Paramatmanem, nieskończoną ekspansją czystej Świadomości, w której całe królestwo czasu i przestrzeni unosi się niczym maleńki balonik. Awatar zawsze pozostaje w pełni świadomy swej tożsamości Paramatmana, w przeciwnym razie nie byłby Awatarem. Z pokorą stwierdzam, że Sathya Sai Baba ze swoimi cudami i z wszystkim innym jest doskonałym dźńani i jest w pełni zdolny poprowadzić poszukującego na tej ścieżce (i każdej innej) przez całą drogę do samourzeczywistnienia.

Urzeczywistnieni wielbiciele Baby

     Mówi się, że Baba ma wielu urzeczywistnionych wielbicieli, którzy w cichości wykonują Jego pracę w różnych miejscach na kuli ziemskiej. Jak dotąd osobiście poznałem czterech z nich i w moim odczuciu nic bardziej nie dowodzi doskonałości Baby niż ci święci ludzie. (Jak powiedział Jezus: „Po owocach ich poznacie.” To są bardzo słodkie owoce mango!)

S.V. Gopalakriszna

     Pierwszym z nich jest S.V. Gopalakrishna, który mieszka w niewielkiej świątyni Sai Baby w Bangalore. Jego rodzice byli żarliwymi wielbicielami Baby, jednak Gopalakrishnę od najwcześniejszych lat ciągnęło nieodparcie do lokalnej świątyni Śri Ramakrishny, w której spędzał cały swój czas pogrążony w medytacji i oddaniu oraz marzył o zostaniu mnichem w zakonie Śri Ramakrishny. Gopalakrishna zanurzył się w Bogu do tego stopnia, że niemal nie odczuwał potrzeby snu i przez całe noce przebywał w stanie czuwania, powtarzając Boskie Imię. Kiedy jako nastolatek któregoś dnia był sam w domu, ujrzał jak na fotografiach Sai Baby znajdujących się w pokoju pudźy rodziców cudownie materializuje się wibhuti. Fakt ten zrobił na młodzieńcu ogromne wrażenie. Wkrótce potem odwiedził aśram Baby po raz pierwszy, o czym opowiada tak: „Moje serce z miejsca rozpoznało w Sai Babie tę samą Boską Istotę, która żyła jako Śri Ramakrishna.” Jego oddanie Babie szybko stało się siłą, która zaważyła na jego życiu i w następnych latach często odwiedzał Jego aśram; otrzymał też od Sai Baby liczne błogosławieństwa. W 1990 roku udał się do Baby na obchody Jego urodzin, jednak z uwagi na zebrane tłumy nie mógł zobaczyć Swamiego tak jak pragnął. Dlatego powiedział Mu w duchu: „Za rok będę świętował Twoje Urodziny u siebie,  więc przybądź tam, by odebrać mój hołd!” To jasne, że Pan musiał go słyszeć, gdyż po roku, w dniu Urodzin Baby, kiedy Gopalakrishna odprawiał pudźę u siebie w domu, nagle pojawił się przed nim Baba w Swoim żywym ciele, zmaterializował przepiękny Lingam i podarował go Gopalakrishnie. Są świadkowie tego wydarzenia. Podczas owych kilku nieocenionych, boskich chwil Baba powiedział mu: „W każdy poniedziałek odprawiaj rytuały związane z tym Lingamem. Zawsze jestem z tobą.”
     I tak jest. Gopalakrishna stale przebywa w stanie niezmiennego Pokoju, zna myśli wszystkich ludzi wokoło i posiada wiele cudownych mocy. Jego czołowy uczeń z Zachodu, pewien wspaniały Holender, opowiedział mi ciekawą historię o cudzie. Podczas jednej z pierwszych podróży do Indii zachorował na biegunkę i kiedy poinformował Gopalakrishnę, że przepisanego przez lekarza lekarstwa nie sposób otrzymać w okolicznych sklepach, ten po prostu pomachał ręką i natychmiast zmaterializował wymagane tabletki. Niektórzy ludzie donosili, że wypiwszy wodę, której Gopalakrishna używał podczas rytualnego obmywania Lingamu, zostali uleczeni z przewlekłych chorób, inni znów twierdzili, że rozwiązały się ich problemy osobiste lub że łaska Gopalakrishny dopomogła im w odnalezieniu najcenniejszego klejnotu, jakim jest spokój umysłu. Wydaje się, że S.V. Gopalakrishna jest prawdziwym drzewem spełniającym życzenia.

Devi Amma

    Kolejną wspaniałą wielbicielką Sai Baby jest kobieta o imieniu Devi Amma, mieszkająca w pobliżu aśramu Baby w Whitefield. Promieniuje świętą Miłością i intuicja podpowiada mi, że należy do w pełni urzeczywistnionych świętych najwyższej rangi. Devi Amma posługuje się biegłą angielszczyzną i opowiada cudowne historie, nierzadko zanosząc się śmiechem. Z pokorą mówi, że na płaszczyźnie wewnętrznej często znajduje się w grupie wielkich Mistrzów skupionych wokół Sai Baby i że dane jej jest być jedną nogą w tamtym królestwie, drugą zaś w naszym! Z wielką znajomością rzeczy rozprawia o różnych formach Boga, starożytnych Mędrcach i istotach niebiańskich, gdyż zdaje się, że regularnie ją odwiedzają. „Jest wiele poziomów aniołów”, odpowiedziała komuś. „Wyglądają tak pięknie! Są przepiękne! Kiedy osiągają najwyższy poziom rozwoju jako anioły, stają się niemal tak piękne jak Pan Jezus.”
    Historia życia Devi Ammy jest zdumiewająca. Kiedy miała piętnaście lat, niespodziewanie zmarł jej wuj i ta tragedia doprowadziła ją do głębokiego wglądu w znaczenie życia. W spontanicznych medytacjach, w które zaczęła wchodzić, słyszała dźwięk OM, a niedługo potem w jej pokoju pojawiło się oślepiające słońce duchowego światła. Stopniowo wyłoniła się z niego postać boskiego człowieka o promieniejącej aurze, który przedstawił się jako starożytny Mędrzec Agastja, pierwszy z wielkich Riszich. (Devi Amma pokornie i z humorem opowiada, że w jednym z  poprzednich wcieleń była jego córką.) Agastja oznajmił, że jest jej Guru i zaczął się jej codziennie ukazywać, by nauczyć ją medytacji i tajników duchowości, tak że zanim skończyła dwadzieścia lat, Devi Amma osiągnęła Oświecenie. Pewnej nocy w jej pokoju nieoczekiwanie pojawił się Sathya Sai Baba, który co jakiś czas zmieniał się w Pana Subramaniam (Bóstwo, które czciła jej rodzina) po czym powracał do pierwotnej postaci, objawiając tym samym swą jedność z Bogiem. Po kilku latach, gdy Devi Amma w końcu zobaczyła Go osobiście, miała to samo doświadczenie: „Sai Baba – Subramaniam! Sai Baba – Subramaniam!” Devi Amma mawia, że Agastya to jej Guru, a Sai Baba jest Purnawatarem, który obecnie pracuje poprzez nią, aby błogosławić ludzkość i wynieść ją na wyższy poziom rozwoju.

Little Heart

    Trzecią wielbicielką Sai Baby jest Australijka o pseudonimie Little Heart (Serduszko). Mówi ona, że osiągnęła jedność z Babą dzięki ścieżce Miłości i obecnie wszędzie dostrzega Boga, zawsze też pozostaje świadoma swego prawdziwego Jestestwa, czyli wszechprzenikającej Świadomości. Little Heart mieszka w pobliżu aśramu Baby w Brindawan, pisze piękne książki i udziela rad mędrca wszystkim tym, którzy się o nie zwracają. (Zaznawszy w pełni doczesnego życia przed przyjazdem do Baby, chociażby dwóch małżeństw i dwóch rozwodów, Little Heart wie najlepiej z czym muszą się zmagać ludzie Zachodu zwracający się ku życiu duchowemu.) Mnie samego zawsze bardzo cieszy spotkanie z kimś z Zachodu, kto osiągnął samourzeczywistnienie. (Tak, to jest możliwe...!) (…)

Dobroczynna działalność Baby

     Oprócz aśramu Baba prowadzi wielką sieć organizacji dobroczynnych, m.in. dwa najnowocześniejsze szpitale w Indiach, w których wszystkie usługi, w tym operacje na otwartym sercu, oferuje się za darmo wszystkim potrzebującym. Mogą się one poszczycić fenomenalną liczbą udanych zabiegów. Ktoś kiedyś zapytał Babę: „Dlaczego budujesz szpitale, jeśli możesz wyleczyć każdego swoją cudowną mocą?” „Tak,” odpowiedział. „Mogę natychmiast wyleczyć każdą chorobę. Lecz aby tak się stało, dana osoba musi pokładać we Mnie całkowitą wiarę. Większość ludzi tej ery bardziej wierzy w lekarzy i operacje niż w Boga, dlatego daję im to, w co wierzą. Jednak to moja ręka wykonuje te operacje!” (Stąd tak wysoka liczba udanych!)
      Poza tym Baba zbudował wielki system nawadniający dla nękanego przez suszę rejonu w Południowych Indiach oraz stworzył system edukacyjny – wszechstronny i wysokiej jakości – obejmujący poziomy od przedszkola do studiów wyższych. Nauka w jego placówkach jest bezpłatna. Co roku szkoły Sai wypuszczają najlepszych absolwentów w Indiach; są to młode kobiety i młodzi mężczyźni, którzy nie tylko posiadają znakomitą wiedzę akademicką, lecz odznaczają się samodyscypliną, szlachetnością i mądrością ducha.
    Szkoły Śri Sathya Sai działają też w innych krajach. Ponad pięćset szkół na świecie wdraża program Baby „Wychowanie w Wartościach Ludzkich”. Szkołę tego typu działającą w Zambii tamtejsza prasa okrzyknęła „szkołą cudów”, jako że placówka przyjmuje tylko tych uczniów, którzy nie radzili sobie w innych szkołach lub zostali z nich wyrzuceni, tutaj jednak stali się najlepszymi uczniami kraju. Jak to się dzieje? Uczniowie każdego dnia wiele czasu poświęcają na śpiewy religijne (różnych religii), otrzymują stałą dawkę programu Baby „Wychowanie w Wartościach Ludzkich” i są dyscyplinowani wyłącznie Miłością.
     Ostatnio Baba wybudował przepiękne Kolegium Muzyczne w pobliżu Prashanti Nilayam. (Czy ktoś jeszcze słucha gry na harfie?)

Chodząca Miłość

     Uczony Baranowski, profesor fizyki uniwersytetu w Arizonie, specjalista od fotografii Kirliana, wybrał się kiedyś do Sai Baby. (Fotografie kirlianowskie lub „promieniowania pola biomagnetycznego” wykonuje się specjalną kamerą, która rejestruje pasma energetyczne wokół istot żywych; różne kolory w polu biomagnetycznym odpowiadają różnym emocjom. Cytuję Baranowskiego: „Jeśli mamy do czynienia z osobą pełną miłości, jej aura jest niebieska; kiedy miłość jest szczególnie silna, ma wtedy kolor różowy.”) Baranowski nauczył się widzieć aury i tym sposobem badał różnych świętych w Indiach. Kilka lat temu wygłosił w Prashanti Nilayam wykład poświęcony jego doświadczeniom z Sai Babą. Oto wyjątki z tego wystąpienia:
    „Spotkałem w Indiach ponad stu świętych mężów. Zbyt wielu z nich obchodzi wyłącznie ich własne ego. Ich aury w większości pokazują troskę o samych siebie i ich instytucje. Dlatego też rozciągają się jedynie na odległość jednej lub dwóch stóp.
     Nie jestem wielbicielem. Przybyłem, aby zobaczyć tego człowieka zwanego Sai Babą jako naukowiec. W niedzielę widziałem jak z balkonu udzielał darśanu wielbicielom, którzy śpiewali na dole. Aura, która promieniowała wokół Niego nie była aurą człowieka. Szerokość białej części z górą dwukrotnie przewyższała taką samą aurę jakiegokolwiek człowieka, niebieska była praktycznie bezkresna, do tego daleko poza ten budynek, aż po horyzont widniały pasma złoty i srebrny. Nie ma naukowego wyjaśnienia tego zjawiska.
     Jego aura jest tak silna, że działa na mnie, gdy stoję w pobliżu krzesła, na którym siedzi. Czuję ją i pocieram się po ramieniu, co pewnie zauważyliście. Trudno mi to przyznać. Jestem naukowcem. Wygłosiłem ponad sześć tysięcy wykładów we wszystkich częściach świata, lecz wierzcie mi, że po raz pierwszy w życiu trzęsą mi się kolana. Aura emanująca z Baby ukazuje Jego Miłość do was... Jeśli kiedykolwiek miałbym użyć wyrażenia ‘chodząca miłość’, to na pewno w tym przypadku.”
     Tymi słowami profesor Baranowski zakończył swój wykład i następnie wygłosił dyskurs Sai Baba. Kiedy skończył, Baranowski poprosił o pozwolenie przemówienia do zgromadzonych raz jeszcze.
     „Obserwowałem Babę, kiedy się do was zwracał. Promieniująca od Niego różowa aura była tak silna i rozległa, że wychodziła nawet poza tę salę. Wypełniła go całkiem, obejmując was wszystkich. Obserwuję Go od tygodnia jak przechadza się między wami rano i wieczorem. Widziałem jak Jego różowa aura wchodzi w osobę, do której mówi lub której dotyka, po czym do Niego powraca... Wydaje się, że Jego energia jest nieskończona... W mojej ocenie jest On dokładnie tym, czym wydaje się być – MIŁOŚCIĄ. Oto czym jest.
      Kim jest Sai Baba? Niech wyrażą to Jego własne słowa: „Sai Baba jest Miłością, Miłością, Miłością!” Jest Bogiem, Stworzycielem wszystkich wszechświatów, Autorem, Producentem i Reżyserem uniwersalnego przedstawienia. I jest też Najwyższą Rzeczywistością nawet poza słowem „Bóg”, poza jakąkolwiek dwoistością – tym, co poprzedzało stworzenie i czas. Jest niezmiennym, wiecznym pokojem Brahmana.
     I jest On tobą. W tej chwili czyta te słowa twoimi oczami.
     A kiedy spojrzysz na Jego fotografię, On też popatrzy na ciebie i dojrzy całe twoje serce, umysł i duszę, kochając cię całą Miłością Boga i posyłając ci promień Boskiego Światła, aby dopomóc ci na twojej drodze do urzeczywistnienia Boga.
     Niech Jego łaska spłynie na ciebie niczym miliony płatków białych róż.
Z internetowej witryny Ram Dasa Awle tłum. Asia

 

Stwórz darmową stronę używając Yola.